Mia
-Mia! – Usłyszałam za sobą czyjś znajomy głos. Zdezorientowana rozejrzałam się dookoła, szukając w pobliżu chłopaka, który mnie wołał. Moim oczom ukazała się roześmiana twarz Rafała. Jak zwykle jego ciemne blond włosy były postawione na żel, a w piwnych oczach tańczyły radosne iskierki.
-Czego chcesz czubku? – Spytałam, całując go w kącik ust. Z Rafałem byliśmy kumplami ze szkoły i do łóżka. Żadnych zobowiązań czy uczuć. Czysta przyjemność.
-Idziemy zajarać? – Uśmiechnęłam się szeroko.
-Co to za pytanie?
-Tak myślałem. – Złapał mnie za rękę i pociągnął na tyły szkoły. Oboje schowaliśmy się przed deszczem pod maleńkim daszkiem.
-Dopiero wrzesień, a pogoda już się pierdzieli. – Stwierdziłam smutno.
-No wiesz, przyroda płacze razem z nami, w końcu to początek roku. – Powiedział sarkastycznie, wyciągając z plecaka paczkę czerwonych Chesterfieldów.
-Sprowadzasz mnie na złą drogę. – Oznajmiłam, częstując się jednym.
-Ja ciebie? Chyba ty nas wszystkich. – Uśmiechnęłam się łobuzersko, rozpalając papierosa.
-Przesadzasz – Wzięłam głęboki wdech, zatruwając swoje płuca… Byłam dopiero w trzeciej gimnazjum, a Rafał w drugiej liceum, ale czasem robiłam odważniejsze ( może raczej głupsze) rzeczy od niego. Nie piłam i paliłam dla popisu, jak większość. Nie byłam zbuntowaną nastolatką( no może trochę), ale po prostu taka byłam i nic nie mogło tego zmienić. – Kto to? – Spytałam, spoglądając w stronę bramy, prowadzącej na teren szkoły. Rafał podążył za moim wzrokiem i wzruszył ramionami.
-Pewnie jakaś nowa. – Zagryzłam wargę, przyglądając się blondynce. Szła niepewnie, rozglądając się wokół. Tak, na pewno była nowa. Uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam jej stronę.
-Ej, gdzie idziesz?! – Zawołał za mną Rafał, ale posłałam mu tylko całusa, nie zatrzymując się.
-Hej. – Rzuciłam przyjaźnie do dziewczyny, która zatrzymała się gwałtownie.
-Mówisz do mnie? – Spytała, zerkając na mnie. Roześmiałam się, nie będąc pewna czy mówi poważnie.
-A widzisz tu kogoś innego? – Pokręciła głową, mrużąc ładne, niebieskie oczy. – Jestem Mia- Wyciągnęłam w jej stronę papierosa. – Chcesz?
-Lena… Tak na środku boiska?
-A to jakaś różnica gdzie?
-Raczej nie chce podpaść pierwszego dnia. – Wywróciłam oczami, cofając rękę i wkładając papierosa do ust.
-Sama się przekonasz, że w tej szkole niewiele ich obchodzimy.
-Czyli nie jesteś nowa. – Stwierdziła trochę rozczarowana.
-Jak widać – Uniosłam brwi, przyglądając się jej uważniej. Była wyższa ode mnie o głowę, jej platynowe włosy sięgały prawie pasa, a niebieskie oczy wydawały się być rozsądne. – Która klasa?
-Trzecia.
-Liceum? – Zaśmiała się cicho.
-Gimnazjum.
-Wow, no cóż wyglądasz na trochę straszą.
-Jak widać pozory mylą. – Uśmiechnęła się delikatnie.
-Może będziesz w mojej klasie. – Powiedziałam z nadzieją.
-Trzecia D. – Oznajmiła, mrugając do mnie.
-No to od dziś jesteś na mnie skazana. – Zachichotałam i pociągnęłam ją w stronę wejścia.
-Mam się śmiać czy płakać? – Spytała żartobliwie.
-Powiem ci tylko tyle… Nie będziesz się z nami nudzić.
- Z nami? – Zapytała zdziwiona.
-A co myślałaś, że bawię się w pojedynkę? – Wzruszyła ramionami. – Przygotuj się na wiele. – Powiedziałam poważnie. Wiedziałam, że idealnie będzie do nas pasować. Wystarczy ją trochę rozruszać. Nie brakowało mi przyjaciół, ale teraz potrzebowałam czegoś nowego w swoim życiu. A taka blondynka idealnie pasowała. Byłam o tym święcie przekonana.
-Już się boje. – Zachichotała nerwowo, otwierając prze nami drzwi.
-Życia nie warto się bać. Należy tylko brać tyle ile nam się należy. – Powiedziałam cicho z uśmiechem.
Paula
Drzwi od łazienki otworzyły się z hukiem i do środka wpadła Mia z jakąś wystraszoną blondynką. Obrzuciłam je zdziwionym spojrzeniem, siadając na kolanach Michała, który był równie zdziwiony, jak ja.
-Siema. – Zawołała wesoło Mia. Odkąd pamiętam Mia przypominała mi radosnego elfa, który ukrywał swoje smutki i problemy przed światem. Dopiero po śmierci mamy jej płomień przygasł i stał się mroczny. Tylko ja wiedziałam, jaka ona jest. Byłyśmy przyjaciółkami od dobrych kilku lat i wiedziałyśmy o sobie wszystko.
-Cześć M. – Przywitał się Adrian, który od razu się ożywił. Chłopak był wysokim blondynem z mocno zarysowaną szczęką i szerokimi barami. Połowa dziewczyn w szkole uganiała się za nim, a druga połowa była wierna Kamilowi, który był jego totalnym przeciwieństwem. Czarne włosy, tajemniczy i cholernie wredny. Lubił wszystkim wokoło dogryzać. Przymilałam się do obu, ale w końcu wypadło na Michała, który trzy lata temu doszedł do naszej szkoły. Michał potrafił grać idealnego chłopaka, którego można przedstawić rodzicom, ale ‘’ po godzinach’’ był taki… No cóż jak my wszyscy. Cudownie się czułam przy tym brunecie o zielonych oczach.
-To Lena. – Mia wskazała na dziewczynę, która uśmiechnęła się nieśmiało. – Myślę, że ją polubicie. – Zaświergotała Mia i pchnęła Lenę, by to się do nas zbliżyła.
-Cześć. – Wydukała cicho, na co parsknęłam śmiechem.
-Dziewczyno my nie gryziemy! – Zawołałam do niej.
-Mów za siebie. – Zażartował Kamil. – Blondynka uśmiechnęła się sympatycznie, kiwając głową.
-Mia powiedziała, że mogę spodziewać się wszystkiego. – Adrian wybuchnął śmiechem.
-M opowiada wiele wymyślnych historii. – Wyjaśnił blondyn.
- I rzadko z tego co mówi jest prawdą, bo zazwyczaj jest zbyt pijana, by myśleć, co mówi – Dodał zgryźliwie Kamil, na którym spoczęły wszystkie spojrzenia.
-Nie udzielaj się – Warknęła Mia -No więc… - Przybrała swój idealnie wyćwiczony uśmiech. – To Adrian, ta czerwona to Paula – ze śmiechem wskazała na mnie, a ja odgarnęłam swoje sięgające ramion, czerwone włosy do tyłu.– ten pod nią to Michał. A to coś – Pokazała palcem na czarnowłosego. – To Kamil, ale nie zaprzątaj sobie nim głowy.
-Jesteś wredna skarbie. – Skwitował Kamil, ale Mia go zignorowała.
-Jest jeszcze Kuba. Mój brat, ale on pewnie szlaja się gdzieś po szkole.
- I wszyscy się znacie? – Zapytała zdziwiona, siadając obok Adriana, który chyba był z tego zadowolony.
-Ta szkoła łączy najlepszych. – Powiedziałam, szeroko się uśmiechając.
-Spekulowałbym na ten temat. – Wtrącił Kamil.
-Oj zamknij się! – Posłałam mu groźne spojrzenie, uciszając tym samym, za nim zrobiła to Mia. Nienawidzili się( bynajmniej próbowali udawać, że tak jest) i każdy o tym wiedział, ale nikt nie mówił o tym głośno. – Ty spekulowałbyś na każdy temat. – Uśmiechnął się złośliwie.
-Bo na każdy temat jest coś do powiedzenia. - Wywracając oczami, zerknęłam z powrotem na Lenę.
-Skąd jesteś?
-Z Wrocławia. Ojciec dostał lepszą fuchę i musieliśmy się przeprowadzić.
-Kiedyś im za to podziękujesz. – Oznajmiła Mia, zapalając szluga.
-Nie byłbym tego taki pewien. – Powiedział cicho Kam.
-Wygląda na miłą. – Stwierdził Michał, przyciągając mnie do siebie. Dzwonek na lekcje był jakieś piętnaście minut temu, więc szliśmy kompletnie pustym korytarzem.
-Tak, tylko jest strasznie cicha. – Splotłam swoje palce z jego.
-Nie boisz się?
-Czego? – Spojrzałam na niego pytająco.
-Że Mia wybierze ją. – Zastanowiłam się chwile nad jego słowami. M strasznie jarała się Leną, ale czy miałam czego się obawiać? Znałyśmy się od podstawówki, dzieliłyśmy się swoimi sekretami i tajemnicami, czy Lena mogła być zagrożeniem? Wprawdzie Mie niewiele obchodzili inni ludzie ( przynajmniej starała się by tak to wyglądało)… Mia była do tego zdolna.
-Nie. –Skłamałam. Poczochrał moje włosy z delikatnym uśmiechem.
-Czasem lepiej przygotować się na rozczarowanie. – Powiedział miękko, na co wywróciłam oczami.
-Idziemy na lekcje, czy odpuścimy sobie pierwszy dzień szkoły? – Spytałam kusząco.
- W tym roku nie pozwolę ci wagarować.
-Ej! Nie zabawiaj się w mojego tatuśka, którego nie mam. – Powiedziałam na wpół poważnie, na wpół żartobliwie. Tak naprawdę miałam tatę, jeżeli można było go w ogóle tak nazwać. Rodzice byli rozwiedzieni, a on rzadko się mną interesował. Wpadał raz na trzy miesiące, a na święta i urodziny wysyłał mi kartki z życzeniami i pieniądze, które wydałam na najdroższą wódkę by czcić swoje zdrowie. Nie brakowało mi go. Przyzwyczaiłam się.
- Ktoś musi się o ciebie troszczyć. – Wyszeptał, całując mnie w czoło.
-Zatroszczyłbyś się o mnie w inny sposób. – Zamruczałam.
-Po lekcjach skarbie. – Uśmiechnął się seksownie, zatrzymując się przed klasą, w której miałam właśnie lekcje. – A teraz idź się edukować.
-Jesteś okropny.
-Dlatego mnie kochasz.
-Ech, ktoś musi kochać to co odrzucone. – Zażartowałam. Poklepał mnie po tyłku i pchnął w stronę drzwi.
-Do zobaczenia złośnico. – Ze śmiechem pokazałam mu środkowy palec i weszłam do środka.
-Panna Majewicz. Jak miło. Nowy kolor włosów? – Spojrzałam na starą prukwę ze słodkim uśmieszkiem.
-Blond mi się znudził.
-Szkoda, że spóźnianie ci się nie znudziło. – Powiedziała ostro, wciąż mierząc mnie wzrokiem. Była gruba i niska. Czasem zastanawiałam się jakim cudem mieści się w drzwiach. Po czole spływały jej małe kropelki potu, które wywoływały u mnie obrzydzenie.
-W naszej szkole łatwo się zgubić. – Oznajmiłam próbując się nie roześmiać.
-Tak, szczególnie chodząc tu od czterech lat.
-Mam słabą pamięć. – Wyraz jej twarzy lekko mnie przeraził.
-Gdzie twoja przyjaciółka? – Wzruszyłam obojętnie ramionami, choć doskonale wiedziałam gdzie Mia.
-Nie wiem. – Skłamałam.
-Oczywiście. Siadaj. – Gdy odwróciła się do mnie plecami, strzeliłam do niej z niewidzialnego pistoletu, na co klasa wybuchnęła śmiechem i zajęłam swoje miejsce. I znów się zaczyna.
Adrian
-Z jakiej okazji? – Spytałem, kątem oka obserwując Lenę. Była ładna. Nie to mało powiedziane. Była niesamowicie piękna i seksowna. Tak, tak lepiej brzmi.
-Z okazji rozpoczęcia roku? – powiedziała jakby było to oczywiste.
-Rozpoczęcie było wczoraj. – Przypomniałem.
-To jest warte świętowania? – Wtrącił znudzonym głosem Kamil.
-Wszystko jest warte świętowania. Nawet pogrzeb. – Odpowiedziała zanim zdała sobie sprawę z tego, że pytanie zadał Kamil, gdy to do niej dotarło, odwróciła się w jego stronę i posłała mu gniewne spojrzenie. Śmieszyła mnie ich udawana nienawiść. Każdy kto by ich znał wiedziałby, że lecą na siebie. – Lena oczywiście jesteś obowiązkowym gościem. – dodała znów się uśmiechając. – Blondynka wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała.
-Jeżeli wezmę ze sobą brata to rodzice mnie puszczą. – Powiedziała wpatrując się dużymi niebieskimi oczami w mię. Za to mnie i Kamila unikała wzrokiem.
-masz brata? – Zapytałem za nim zdążyłem się powstrzymać. Zerknęła na mnie ze śmiechem.
-To takie dziwne.
-No nie. – Jaki ze mnie idiota.
-Ma na imię Damian. Jest w drugiej klasie.
-Jak my. – Oświadczył Kam.
-No to będziecie mieli nowego kolegę.
-Jest podobny do ciebie? – Spytała zaciekawiona Mia.
-Nie ma to znaczenia, jestem pewna, że jest adoptowany. – Powiedziała żartobliwie, na co wszyscy parsknęli śmiechem.
-jednym słowem jest idiotą? – Drążyła temat czarnowłosa.
-Między innymi. – Z uśmiechem spojrzała na wyświetlacz telefonu i nagle poderwała się do góry. – Mój Boże, jesteśmy spóźnieni. – Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni.
-Musisz się jeszcze wiele nauczyć. – Powiedziałem, obserwując jej rosnące przerażenie.
-O czym ty mówisz?
-My zawsze się spóźniamy. – Wytłumaczył Kamil.
-I nie znacie mojej mamy. – Oznajmiła i niemal wybiegła na korytarz. Mia patrzyła w ślad za nią z cieniem uśmiechu na ustach.
-Pasuje do na, co nie? – Spojrzała na mnie pytająco.
-Chcesz z niej zrobić swoją zabawkę?
-Nie, przyjaciółkę. – Oznajmiła, przekładając torbę przez głowę.
-A Paula?
-Nie zapomnijcie o imprezie. – Powiedziała wymijająco i wyszła. Zerknąłem na Kamila, który wpatrywał się w drzwi.
-Powiedziała nie zapomnijcie?
-Chyba tak, a co? – Spoglądał na mnie ze złowieszczym uśmieszkiem.
-Czyli tez jestem zaproszony. – Wzniosłem oczy do góry.
-I jesteś pewien, że tego chcesz?
-A czemu nie?
-Przecież nienawidzicie się. – Powiedziałem sarkastycznie.
-To ona mnie nie znosi. -Szepnął.
-A ty jej nie? – Spytałem, mimo że znałem odpowiedź.
-Nie jesteś idiotą Adrian.
-To czemu nie powiesz jej prawdy?
-Bo jestem realistą.
-Chyba kretynem.
Lena
-Nie wierze, że mnie w to wplątałaś. – Warknął Damian, idąc obok mnie ze wściekłą miną.
-Oj przestań. Przyda ci się trochę rozrywki. – Powiedziałam, dając mu kuksańca w bok.
-Nie znasz tych ludzi.
-Ale mam okazje poznać, a po za tym wydają się być…- zamilkłam na chwile zastanawiając się nad dobrym słowem, ale nic nie przyszło mi do głowy więc dodałam tylko –sympatyczni. – Gdyby Mia nie podeszła do mnie pierwsza, w życiu nie zagadałabym do żadnego z nich. Nie byłam osobą aspołeczną, ale oni onieśmielali ludzi. W całości… Nawet każde z osobna wyglądali, jak wyjęci wprost z amerykańskiego serialu dla nastolatków. Idealni i nieosiągalni, a ja miałam szanse stać się jedną z nich.
-Będziesz tego żałować. – Szepnął, gdy stanęliśmy przed mniemanym domem Mii. Jeszcze stojąc na ulicy słyszałam dudniącą w domu muzykę.
-Czasem trzeba ryzykować. – Ruszyłam do drzwi, a on za mną. W dzieciństwie byliśmy nierozłączni, ale z wiekiem przestaliśmy się rozumieć. Zastanawiałam się czy to przez to, że ja jestem dziewczyną, a on chłopakiem, czy to przez różnice naszych charakterów, jednak byłam pewna jednego… Już nigdy nie będzie tak samo. Zapukałam mocno, a po chwili otworzył nam uśmiechnięty, wysoki chłopak o kręconych, czarnych włosach. Był podobny do siostry, choć jego oczy były o wiele jaśniejsze, jak jej były niemal czarne tak jego były prawie piwne. Wyszczerzył białe zęby w uśmiechu i zmierzył mnie wzrokiem od dołu do góry, przystając tu i tam. Miałam na sobie jeansową spódniczkę i różową bluzkę, ale w tej chwili czułam się naga.
-Ty pewnie jesteś Lena- Przytaknęłam- Jestem Kuba.
-Brat Mii. – Dodałam.
-Dokładnie, a to twój chłopak? – Z przerażeniem spojrzałam na Damiana. Mój brat moim chłopakiem? Miałam ochotę się zrzygać .
-Mój boże, nie. To mój brat. – Wyjaśniłam z obrzydzeniem. Kuba wybuchł śmiechem, podając Damianowi rękę.
-Sory stary. Wchodźcie. Przepuścił nas w drzwiach, a mnie od razu uderzył zapach wódki, papierosów i zioła. Zrobiłam kilka kroków i stanęłam oniemiała. Paula siedziała na kolanach Michała wpijając mu się w usta, trzymając papierosa w ręku, obok nich walały się butelki po piwie i wódce. Adrian razem z Kamilem rozsiedli się na kanapie. Byli na wpół przytomni, z przymrużonymi powiekami i uśmieszkami na ustach, nie wiedzieli za pewne co się dzieje wokół. Byli w swoim świecie. Mia tańczyła u szczytu schodów z butelką whisky w jednej ręce, a skrętem w drugiej, na mój widok uśmiechnęła się szeroko i zbiegła do połowy schodów, usiadła i poklepała miejsce obok siebie. Spojrzałam na Damiana, ale on już był zagłębiony w rozmowie z Kubą. Wzruszyłam ramionami i przekonując samą się, że dobrze zrobiłam przychodząc tutaj, ruszyłam w stronę Mii.
-Cześć maleńka. – Cmoknęła mnie w policzek, gdy usiadłam obok.
-Hej. – Podała mi butelkę whisky, którą przyjęłam niepewnie.
-Jak ci się podoba? – Na jej ciemnoczerwonych ustach błąkał łobuzerski uśmiech.
-Jest fajnie.
-No to pij i się rozluźnij. – Mrugnęła do mnie i złapała bucha.
-A twoi rodzice? – Spytałam zaniepokojona. Mia tylko prychnęła.
-Ojciec, jak zwykle jest w pracy. Nie martw się zazwyczaj wraca nad ranem, a po za tym już się przyzwyczaił. – Powiedziała z obojętnością.
-A mama? – Oblizała wargi, odwracając wzrok.
-Nie żyje od trzech lat.
-Och – wymsknęło mi się. – Przykro mi. – Przystawiłam butelkę do ust, by w końcu się zamknąć.
-Take życie, nie? – Wstała i wbiegła na górę. Chyba przestanę zadawać jakiekolwiek pytania. Pociągnęłam długi łyk, na kocu krzywiąc się z od razu. Nie stykałam się zbyt często z alkoholem , ale czułam, że się to zmieni. Gdy zauważyłam, że Kamil gdzieś zniknął usiadłam obok Adriana.
-Chyba zaraz uśniesz. – Zaśmiałam się, przyglądając się jego minie. Na dźwięk mojego głosu, otworzył szerzej oczy i zaczął mi się przyglądać. Jego źrenice były tak wielkie, że niemal kompletnie zasłaniały białka.
-Ty mi na to nie pozwolisz. – Powiedział z przekonaniem.
-Czemu?
-Twoja osoba za bardzo mnie rozprasza. Parsknęłam śmiechem, patrząc na niego, jak na wariata.
-Dobry ćpuński żart. – Zrobił urażoną minę.
-Nie jestem ćpunem.
-Wybacz, ale w tej chwili tak wyglądasz. – Splótł dłonie na klatce naburmuszony. Wyglądał, jak mały, obrażony chłopczyk . Roześmiałam się, upijając kolejny łyk.
-Ładnie wyglądasz, jak się śmiejesz.
-Bredzisz. – Wstał chwiejnie i spojrzał na mnie, uśmiechając się czarująco.
-Ciężko cie przekonać, ale może zatańczymy? –Powstrzymując się od śmiechu, wstałam i ujęłam jego wyciągniętą dłoń.
-Skoro nalegasz.
Kamil
Świat wokół mnie wydawała się zabawnie wirować, a nogi niemal odmawiały posłuszeństwa. Ledwo wdrapałem się po schodach na górę, a potem do pokoju Mii. Dziewczyna siedziała na łóżku z wódką między nogami,. Bolało patrzenie na to jak się stacza. Podniosła na mnie wściekłe spojrzenie. Jej oczy były czerwone i opuchnięte, jakby dopiero płakała.
-Czego chcesz? – Warknęła, odrzucając zeszyt na bok i sięgając po butelkę.
-Płakałaś? – Spytałem miękko, zamykając za sobą drzwi.
-Co cie to obchodzi? – Wzruszyłem ramionami, siadając obok niej.
-Jestem pijany.
-Chyba ujarany.
-Nie widzę różnicy.
-Nie widzisz wielu rzeczy. – Powiedziała zgryźliwie.
-Mogłabyś choć na tą jedną noc zapomnieć o przeszłości?
-Przeszłości nie da się tak łatwo wymazać – Spojrzała na mnie wyzywająco. Mimo jej protestów, odstawiłem wódkę na podłogę i usiadłem naprzeciwko niej. – Przerażasz mnie.
-Wiesz, że cie nie nienawidzę, prawda?
-Nie okazujesz tego specjalnie. – Skwitowała sarkastycznie.
-Przepraszam. – Szepnąłem szczerze.
-Za co?
-Za wszystko. – Wyglądała na zdziwioną.
-I uważasz, że to coś zmieni.
-Nie, ale tylko na chwile o tym zapomnij. – Powiedziałem i ją pocałowałem. Nie odepchnęła mnie tak, jak się tego spodziewałem. Odwzajemniła pocałunek, który za chwilę zmieszał się z jej łzami. Odsunąłem się, by spojrzeć na jej twarz.
-O co chodzi? – Nie odpowiedziała, tylko wybuchła płaczem. Nie wiedząc co zrobić, przytuliłem ją starając się dać jej pocieszenie.