czwartek, 25 września 2014

Rozdział 6



Mia

Z natury nie lubiłam poniedziałków, ale dzisiejszy był przeze mnie najbardziej znienawidzony. Pierwszy raz od bardzo dawna byłam zupełnie trzeźwa, ale za to w mojej krwi przelewały się hektolitry nikotyny. Odkąd wstałam wypaliłam prawie całą paczkę setek, a wybiła dopiero ósma. Nigdy się tak nie denerwowałam. Stałam na szkolnym boisku co i raz zerkając na okno naszej łazienki. Serce waliło mi boleśnie w piersi, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Zaciągnęłam się szarym dymem, czując przy tym miłe wypełnienie i zgasiłam papierosa.
-Hej M. – Z za pleców dobiegł mnie znajomym głos.
-Cześć Rafał. – Odwróciłam się w stronę chłopaka ze sztucznym uśmiechem.
-Co tam? Co tak sama tu stoisz? – Odgarnął włosy z mojej twarzy. Wzdrygnęłam się pod jego dotykiem, mimo że niespełna tydzień temu pierzyliśmy się u niego i było mi wtedy wszystko jedno gdzie mnie dotykał. – Coś nie tak? – Spytał z dziwnym wyrazem twarzy.
-Niee… Po prostu mam zły dzień. – Uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie.
-Nie martw się. Po burzy zawsze wychodzi słońce. – Parsknęłam.
-Jasne. – Puścił mnie.
-Musze spadać. Mam sprawdzian.
-Powodzenia. – Powiedziałam szczerze. Mrugnął do mnie i zaczął iść w stronę wejścia. Gdy zniknął z pola mojego widzenia, również weszłam do szkoły. Czułam się jakbym szła na szubienice. Gdy stanęłam przed drzwiami naszej łazienki, wstrzymałam oddech. Słyszałam ich śmiech i strzępki rozmów. Nie mogłam się teraz wycofać, złapałam z klamkę i weszłam do środka.
-Hej – Przywitałam się i rzuciłam torbę gdzieś w kąt. Każdy wymamrotał powitanie nie licząc Pauli i Kamila. Była cała nasza paczka, jak obiecała Lena. Blondynka siedziała na podłodze w tulona w Adriana z papierosem w ustach. Uśmiechnęła się do mnie dopingująco, a mnie jeszcze bardziej ścinało w żołądku. Stanęłam na środku tak by każdy mnie widział. Wzięłam głęboki oddech i od razu zaczęłam mówić by nie stchórzyć.
-Słuchajcie. – Wzrok każdego zwrócił się na moją osobę. Oprócz Kamila, który z posępną miną usilnie patrzył w dół. Spodziewałam się tego. – Chciałam was wszystkich przeprosić. – Zdziwienia na ich twarzy nie dało się przeczyć.  – Za to, że byłam zdzirą i mimo waszych prób pomocy mi dalej staczałam się na dno. Raz w życiu będę szczera i przyznam się do tego, że sobie nie radzę… Z wieloma rzeczami. Nie chce was stracić bo każdy z was jest dla mnie kimś bardzo ważnym. Nie obiecuje, że się zmienię, ale postaram się być lepsza. Paula – Spojrzałam na czerwonowłosą. – Potraktowałam cie, jak śmiecia… Przepraszam. To co mówiłam nie było prawdą. Chciałabym byś wciąż była moją przyjaciółką. – Po jej twarzy spłynęło kilka łez. Wstała i mocno mnie przytuliła.
-Kocham cie. – Wyszeptała.
-Ja ciebie też. – Uśmiechnęła się szeroko i poczochrała mnie po włosach.
-Skoro Mia wróciła na dobrą drogę. – Zaczął Adrian posyłając mi ciepły uśmiech. – To przekaże wam kolejną dobrą wiadomość. Jak zapewne każdy z was wie w sobotę mam urodziny. – Wyszczerzył się, czekając na jakieś potwierdzenie.
-Nikt nie pamiętał o twoich urodzinach stary. – Stwierdził Kamil zgryźliwie.
-Marni z was przyjaciele.
-Do rzeczy. – Pośpieszyła go Paula.
-No więc … Odbędzie się niezła biba! – Wszyscy zaczęli się śmiać i klaskać w ręce. Czułam ogromną ulgę. Teraz wszystko miało szanse się ułożyć. Paula wróciła na kolana Michała, a ja zajęłam miejsce obok Leny. Przytuliłam się do niej., a na ramieniu poczułam ciepłą dłoń Adiego.
-Mówiłam, że będzie dobrze. – Szepnęła mi do ucha.
-Dziękuje. – Zaśmiała się cicho.
-Nie ma za co. Od tego Ma się przyjaciół.

Paula

-Tak łatwo jej wybaczyłaś? – Spytał Michał, gdy wracaliśmy do domu. Spodziewałam się tego pytania z jego ust.
-Tak. – Odpowiedziałam pewnie.
-Czemu? – Zerknęłam na niego z uśmiechem.
-Bo jest jak moja siostra. Znam ją od tylu lat. Tego nie zapomina się w tydzień. – Westchnął zirytowany.
-Wy dziewczyny jesteście niemożliwe. – Wywróciłam oczami, wkładając klucz do zamka.
-Wy chłopcy jesteście nie lepsi . – Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Nie gadaj. Mama w domu? – Pokręciłam przecząco głową, zamykając drzwi.
-W pracy. Chyba. – Ściągnęłam buty i odrzuciłam torbę ba bok. Michał zrobił to samo i ruszył do kuchni. Zerknęłam w lustro i poprawiłam włosy. Czerwień już zbladła, przez co moja szopa loków wyglądała mizernie. Z niesmakiem pokręciłam głową i podążyłam za Michałem.
-Musze iść do fryzjera. – Stwierdziłam, podchodząc do chłopaka, który nalewał właśnie mleka do miseczki.
-Znów inny kolor? Mi najbardziej podobasz się w czerwonych. – Obrócił głowę się w moją stronę i cmoknął mnie w nos. Zaśmiałam się, opierając brodę na jego ramieniu.
-Nie, zostaje przy tym, ale muszę je podciąć i jeszcze raz się pofarbować. – Zauważyłam, że wznosi oczy do góry, więc dałam mu kuksańca w bok.
-Au! Za co? – Odskoczyłam od niego z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Ty już wiesz za co. – Zmrużył oczy, udając rozgniewanego, ale nie specjalnie mu to wyszło.
-Jesteś ucieleśnieniem zła.
-Może odrobinkę. – Wziął miseczkę z płatkami z mlekiem, dwie łyżki i poszedł do salonu. Usiadł na kanapie, a ja obok niego. Chwyciłam pilota i zaczęłam przeskakiwać po kanałach.
-Powiesz Mii, że całowałaś się z Kamile? – Zesztywniałam.
-Co oglądamy?
-Nie uciekaj od tego tematu. Ja się nie gniewam. Wiesz o tym. – Marszcząc czoło wpakowałam płatki do ust.
-Ale i tak źle się z tym czuje. –Może dlatego, że mi się to podobało. Pomyślałam, ale nie wypowiedziałam tych słów na głos.
-Nie przejmuj się. – Spojrzałam na niego i wybuchnęłam śmiechem.
-Wyglądasz, jak chomik. – Wzruszył ramionami, uśmiechając się. Wyglądał komicznie z wypchaną po brzegi buzią. – Myślisz, że powinnam jej powiedzieć? – Spytałam, już poważnie.
-Myślę, że tak. – Odpowiedział po chwili. Westchnęłam ciężko i oparłam się o niego.
-W takim razie będę musiała z nią pogadać, a wcale mi się to nie uśmiecha. – Pocałował mnie w czoło, odgarniając moją grzywkę na bok.
-Nie myśl teraz o tym.
-A o czym mam myśleć?
-O tym, że zaraz zjem wszystkie płatki. – Parsknęłam śmiechem.
-Nawet nie próbuj. – Zażartowałam, a on by pokazać mi, że mówi poważnie wpakował do ust kolejną łychę.

Lena
Cztery dni później

-Przyjdziesz dziś do Adriana? – Spytała wchodząc do pokoju Damiana. Blondyn leżał na łóżku, gadając przez telefon. Gdy mnie zauważył szybko się pożegnał i rozłączył.
-Czego? – Warknął, aż drgnęłam.
-Nie możesz być milszy? – Usiadłam na fotelu przy biurku i wbiłam w niego wzrok.
-Co chcesz? – Jego ton trochę złagodniał.
-Będziesz na urodzinach Adriana?
-To dziś? –Posłałam mu zirytowane spojrzenie.
-Tak. To idziesz czy nie?
-Nie wiem.
-Czemu?
-Bo jeszcze nie wiem.
-Zachowujesz się, jak palant.
-Miło mi.- Wkurzona wstałam i rzuciłam w niego poduszką.
-Wal się. – Z tymi słowami wyszłam i zbiegłam na dół. Ojciec był w pracy, a mama wycierała kurze w salonie.
-Hej. – zawołała z uśmiechem.
-Hej. Mamo wychodzę dziś wieczorem, dobrze? – Przetarła telewizor, wyprostowała się i spojrzała na mnie nie zadowolona.
-Gdzie? – I się zaczyna.
-Adrian ma dziś urodziny.
-To ten, z którym się obściskiwałaś ostatnio przed domem? – Spiorunowałam ją wzrokiem.
-Nie obściskiwałam się z nim!
-Nie ważnie. To on?
-Tak. – Odpowiedziałam niepewnie.
-Późno wrócisz? – Robiła się coraz bardziej podejrzliwa.
-Jeszcze nie wiem. To mogę iść?
-Idź, ale się zachowuj. – Wywróciłam oczami i wróciłam na górę do swojego pokoju. Na podłodze przy łóżku siedział Kamil, paląc papierosa. Moja mama nie specjalnie za nim przepadała. Zawsze mówiła, że Kamil nie wygląda na grzecznego chłopca i , że nie powinnam się z nim zadawać. W sumie mówiła tak o każdym moim znajomym.
-I co? – Kręcąc głową, opadłam obok niego.
-Pozwoliła mi, ale mam jej dość. – Zaśmiał się.
-A Damian? – Zerknął na mnie wypuszczając szarą chmurę z ust.
-On jeszcze nie wie. – Wyjaśniłam zirytowana.
-On wiedział coś kiedykolwiek?
-W dupie z nim. Zostawisz mi pojare? – Uśmiechnął się złowrogo, wzruszając ramionami.
-No nie wiem. – Uderzyłam go w ramie, a popiół z papierosa spadł na jego ciemne jeansy.
-Kurwa! – Wybuchnęłam śmiechem.
-Widzisz? To karma.
-Nie chrzań i bierz go. – Podał mi papierosa, a w tej samej chwili rozbrzmiał dzwonek mojej komórki. Wyciągnęłam ją spod łóżka i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Cześć kotku. – Zamruczał Adrian.
-No hej. Co tam? – Zaciągnęłam się, przyglądając się Kamilowi, który usilnie próbował strzepać popiół.
-O której wpadniesz? – Uśmiechnęłam się do siebie.
-No wiesz, jak się ogarnę.
-Czyli?
-Myślę, że pięć godzinek mi wystarczy. – Z zaskoczenia, aż chyba się zakrztusił.
-Żartujesz?
-Troszeczkę. Myślę, że na siódmą się wyrobie. – Odetchnął z ulgą.
-To dobrze. Czekam na ciebie.
-Wiem. Pa. – Pożegnałam się słodko i rzuciłam telefon na łóżko.
-Co blondas się już stęsknił? – Głos Kamila brzmiał sarkastycznie.
-Naprawdę potrafisz być wredny. – Uśmiechnął się szeroko co złagodziło jego rysy.
-Wiem. Dobra skoro potrzebujesz prawie trzech godzin na wyszykowanie się to spadam.
-To leć draniu.
Adrian

Czyjeś ciepłe ręce zasłoniły mi oczy. Czując znajomy zapach perfum uśmiechnąłem się szeroko.
-Zgadnij kto to. – Wyszeptała mi do ucha.
-Nie mam pojęcia.
-Próbuj. – Zachęcała. Jej miękkie włosy łaskotały mnie po twarzy.
-Hmm… Mama? – Parsknęła śmiechem, i wciąż zasłaniając mi oczy, usiadała na moich kolanach.
-Mama? Mogłeś postarać się bardziej. – Nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu. Objąłem ją w tali i przyciągnąłem bliżej. – Wszystkiego najlepszego. – Szepnęła i mnie pocałowała. Delikatnie, ale z uczuciem. Mrucząc cicho, pogłębiłem pocałunek, przyciągając ją jeszcze bliżej.  Odsłoniła mi oczy. Palce plątała w moje włosy i oparła swoje ciało o moje. Jej niebieskie oczy śmiały się radośnie.
-Jesteś słodka. – Uśmiechnęła się szeroko i oblizała kusząco usta.
-No dobra, dobra! Oboje jesteście słodcy, aż rzygać chce się tęczą, ale gdzie wódka?! – Oderwałem oczy od cudownej twarzy Leny i spojrzałem na stojącą nad nami Mie.  Miała na sobie czarno-granatowy… Gorset? Tak, tak to się chyba nazywa. I obcisłe czarne jeansy. Czarne włosy opadały lekkimi falami na jej wąskie ramiona.
-Groźnie wyglądasz. – Zażartowałem. Spojrzała na mnie zirytowana i pacnęła mnie w głowę.
-Groźna to ja mogę dopiero się stać. – Rzuciła chłodno. Z kieszeni wyjęła paczkę Black Devili i rozpaliła jednego. Lena wstała z moich kolan i poczęstowała się jednym. Zbadałem ją wzrokiem od dołu do góry i oniemiałem. Miała na sobie wściekle różową, obcisłą, bardzo obcisłą sukienkę, ledwie zakrywającą… To co trzeba. Wyglądała olśniewająco, niemal promieniejąc. Jej blond włosy twarzy aureole wokół głowy. Wyglądała niczym wyciągnięta z najskrytszych fantazji faceta.
-Hej chłoptasiu, zamknij tą buzie. Później będzie ślinił się na jej widok. – Głos Mii sprowadził mnie na ziemie.
-Podoba ci się? – Spytała Lena, obracając się wokół własnej osi. Zdołałem pokiwać tylko głową. – To świetnie! – Zaśmiała się i ruszyła w stronę kuchni. – No to gdzie ta wódka?
-Zamrażalka. – Wydukałem. – Resztę mają przynieść chłopaki. – Wstałem i dołączyłem do dziewczyn. Mia zagwizdała z uznaniem.
-No ładnie. – Wyciągnęła jedną zmrożona butelkę i postawiła ja na stole. –To ja? Pijemy za twoje zdrowie? – Z szerokim uśmiechem wyciągnąłem trzy kieliszki.
-No to pijemy.
-Jubilat polewa.

Kamil

Gdy przekroczyłem  próg domu Adriana, połowa towarzystwa była już nieźle wstawiona. Po całym domu walały się butelki po czystej i puszki po piwie, kanapa była wywrócona do góry nogami, ale nie przeszkadzało to dwóm dziewczynom leżeć na niej i lizać się wśród rozgrzanej męskiej publiczności. W tłumie tańczących, całujących się i spoconych nastolatków szukałem przyjaciela. Nie zdziwił mnie jego widok przy drzwiach łazienki, obściskującego się z całkiem seksownie ubraną Leną.
-Ho ho, przystopujcie trochę. - Zażartowałem, opierając się nonszalancko o ścianę. Lena leniwie odsunęła się od chłopaka i spojrzała na mnie. Jej oczy błyszczały, była nieźle nachlana.
-Czeeeść przystojniiaczku. - Zaświergotała przeciągając głoski. Oparła się o Adiego, bo nie mogła utrzymać równowagi. Zaśmiałem się, nawijając na palec kosmyk jej blond włosów.
-Cześć mała. Wildze, że nieźle się bawicie.
-W końcu to moje urodziny. - Wtrącił się Adrian, który trzymał się znacznie lepiej od  swojej dziewczyny.
-Przyniosłem wsparcie. - Zsunąłem plecak z ramienia i pokazałem im jego zawartość. Trzy litry żubrówki trochę zioła.
-No kolego. - Szeroki uśmiech rozjaśnił twarz Leny.
Ty powinnaś już chyba odpocząć  -Zasugerowałem. Zrobiła urażona minę, odsunęła się od Adiego i weszła do łazienki. Blondyn wzruszył tylko ramionami i spojrzał na mnie.
-Co tak późno? -Spytał, próbując przekrzyczeć muzykę, która ktoś własnie rozkręcił na cały regulator. 
-Musiałem to jakoś załatwić, nie? - Wskazałem na foliową torebeczkę.
-Niech ci będzie. - Wywrócił oczami.
-Widziałeś Mię? - Jego mina natychmiast zrzedła.
-Nie chcesz popsuć mi imprezy, co? - Posłałem mu zirytowane spojrzenie.
-Pierdol się. - Podałem mu plecak, ale najpierw wyjąłem jedną butelkę dla siebie.
-Starry nie bądź pizdą! - Zawołał za mną, ale zdążyłem wmieszać się już w tłum dzieciaków. Otworzyłem wódkę i upiłem gorzko-ostry łyk Co i raz spotykałem kogoś znajomego, zamieniałem z nim parę słów i szedłem dalej. Z każdą minutą szumiało mi coraz bardziej w głowie. Gdy w końcu dotarłem na górę, czułem się pijany. W butelce została mi jakaś jedna trzecia trunku. Zakręciłem ja i odstawiłem na podłogę. Na górze było jeszcze więcej ludzi i jeszcze głośniej, ale mimo to dosłyszałem czyjąś kłótnie, dochodząca z sypialni rodziców Adriana. Przepchnąłem się przez grupkę nieprzytomnych dziewczyn i wszedłem do pokoju. Na łóżku leżał jakiś gostek do połowy rozebrany. W jednym rogu pokoju stała Mia, a w drugim Paula. Obie pijane i obie wściekłe. Niebezpieczna kombinacja.
-Co się stało? - Spytałem spokojnie. Mój umysł natychmiast wytrzeźwiał. Ma posłała mi nienawistne spojrzenie, a Paula opadła ciężko na brzeg łóżka.
-Powiedziałam jej, że się całowaliśmy.. - Wyjaśniła czerwonowłosa.
-Co?!
-Tak bardzo mnie kochasz, że liżesz się z moją przyjaciółką?!
-To nie tak... - Zaczęła Paula.
-Daruj sobie. - Warknęła w odpowiedzi Mia. Zacisnęła szczęki i ruszyła w stronę wyjścia. Złapałem ją za przegub i przyciągnąłem do siebie.
-Dasz sobie to wytłumaczyć? - Spytałem cicho przez zaciśnięte zęby.
-Puść mnie. - Patrzyła mi prosto w oczy ze złością wymalowaną na twarzy. Wytrzymałem to spojrzenie.
-Nie zrobiliśmy tego specjalnie. Żadne z nas nie chciało cie zranić. Tak po prostu wyszło, ale to ni nie znaczy, rozumiesz? Nic do siebie nie czujemy, prawda Paula? - Zerknąłem na czerwonowłosą. Patrzyła na nas wielkimi oczami, ale przytaknęła. Będę musiał z nią o tym pogadać. - Nie masz się o co złościć, przecież nie jesteśmy razem. - Jej twarz stężała.
-Tak, to prawda. Nie jesteśmy. - Szepnęła. Puściłem ją i wyszedłem. Brakowało mi powietrza. Niemal pobiegłem do łazienki. Pociągnąłem za Klamkę i oniemiałem.
-Co do kurwy?

czwartek, 11 września 2014

Rozdział 5


Mia


Za nim otworzyłam oczy, przeciągnęłam się rozkosznie. Wszystko mnie bolało i naprawdę nie wiele pamiętałam, ale do tego się już przyzwyczaiłam. Ze zdziwienie stwierdziłam, że jestem u siebie w pokoju. Kiedy wróciłam? Ogarnął mnie niewyjaśniony niepokój. Zbyt wiele luk w pamięci lekko mnie przerażało.
Wstałam z łóżka, krzywiąc się z bólu, stanęłam przed lustrem , znajdującym się w rogu pokoju. Z ledwością powstrzymałam krzyk przerażenia, widząc swoje odbicie. Całe moje ciało pokrywały sino fioletowe siniaki i liczne zadrapania. O Boże.  Co ja nawyrabiałam? Podniosłam swoją komórkę z podłogi i zerknęłam na wyświetlacz. Miałam kilkanaście niedobranych połączeń i SMS-ów. Odczytałam ostatnią wiadomość:
Od:Lena<3
Koniecznie do mnie zadzwoń! ;)

Uśmiechnęłam się szeroko. Wiedziałam co chce mi powiedzieć, ale skontaktowanie się z nią odłożyłam na później. Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać w niej czegoś luźnego. Nie miałam zamiaru dzisiaj wychodzić z domu. Chyba. Moje palce natknęły się na miękki materiał białej bluzy. Przyjrzałam się jej podejrzliwie. Na pewno nie była moja. Co robiła w mojej szafie? Ścisnęło mnie w żołądku, gdy uświadomiłam sobie, że należy do Kamila.  W głowie pojawiło mi się wspomnienie, gdy we czwórkę wracaliśmy z kina. Ja, Kamil, Adi i Paula. Było wtedy cholernie zimno, a ja miałam na sobie tylko cienką koszulkę. Kam zaoferował się, że pożyczy mi swoją bluzę. Nie oddałam mu jej. Wtedy była dla mnie zbyt cenna, a teraz w pierwszej chwili chciałam wrzucić ją z powrotem do szafy, ale po chwili postanowiłam ją jednak na siebie włożyć.  Mimo że leżała tu kilkanaście miesięcy, miałam wrażenie, że wciąż nim pachniała. Do oczu naleciały mi łzy ale szybko je otarłam. To co wczoraj zrobiłam. Co mu powiedziałam… Należało mu się. W jednej chwili otrząsnęłam się z przeszłości. Związałam włosy w kok i zeszłam na dół. Gdy dostrzegłam Kubę leżącego na kanapie, przytulającego się do jakieś brunetki, prawie padłam ze zdziwienia.
-Eee… Hej. –Przywitałam się, próbując zdusić śmiech. Oboje zerwali się do pozycji siedzącej, co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło.
-Wstałaś. – Skwitował Kuba. Nie wyglądał na zadowolonego.
-Jak widać. Nie mówiłeś, że masz dziewczynę. – Wskazałam na brunetkę. Była całkiem ładna. Duże zielone oczy i kręcone włosy, które kaskadą opadały na ramiona.
-Ty też o wszystkim mi nie mówisz. – Powiedział chłodno. – Nikol to Mia.
-Miła cie w końcu poznać. – Głos Nikol był słodki i sympatyczny.
-W końcu?
-Kuba wiele o tobie opowiadał. – Brat wstając, posłał mi zmieszane spojrzenie.
-Tak. Eee… Możemy pogadać? – Wzruszyłam ramionami.
-Chyba tak.
-Niki, poczekaj tu, okej? – Nie czekając na odpowiedź dziewczyny, pociągnął mnie w stronę kuchni. Zamknął za nami drzwi i spojrzał na mnie srogo.
-O co ci chodzi? – Spytała, wyjmując z lodówki sok.
-Co to kurwa wczoraj miało być?! – Warknął. Marszcząc brwi i upiłam łyk z kartonu, siadając przy stole.
-Nadal nie rozumiem. Ledwo pamiętam wczorajszy wieczór.
-No właśnie! –Wrzasnął, uderzając pięścią w stół. –Ty nigdy nie pamiętasz!
-Uspokój się!
-Nie M! Mam tego dość. Odświeżyć ci pamięć? – Spojrzał na mnie ze wściekłą miną. – Wyszłaś po kłótni z Kamilem bez słowa. Nie odbierałaś telefonu. Nie wiedziałem gdzie jesteś. Bałem się o ciebie. – Jego głos zadrżał. – Wróciłaś łaskawie o trzecie nad ranem, ledwo kontaktując. Byłaś cała posiniaczona i nie potrafiłaś mi powiedzieć co się stało, a ja nie mogłem zadzwonić ani na policje ani na pogotowie, bo byłaś naćpana! – Znieruchomiałam, głośno przełykając ślinę. Nigdy nie sądziłam, że Kuba kiedykolwiek się o mnie bał. – Mia rozumiem, że ciężko cipo śmierci mami i po tym co zrobił ci Kam, ale na litość boską minęło już kilka lat! Ja się pozbierałem, ty też musisz. Może nie możesz liczyć na ojca, ale masz mnie. – Chowając twarz w dłoniach, osunął się po drzwiach na podłogę. Ledwo mogłam oddychać. Kuba miał racje? W ten sposób próbowałam zagłuszyć ból? – M jeżeli znowu zobaczę, że bierzesz, odeśle cie na odwyk. Nie skończysz, jak mama. – Nie wytrzymałam i wybuchnęłam spazmatycznym płaczem. Kuba wstał i przytulił mnie.
-Przepraszam. – Wyszlochałam.
-Nie możesz zostawić mnie i ty. – Wyszeptał w moje włosy. – Tobie na to nie pozwolę. Pamiętaj.



Paula

Czułam się, jak najgorsza zdzira. Nigdy nie powinnam pocałować Kamila, ale też nie powinnam go odtrącić w ten sposób. Miałam kompletny mętlik w głowie. Chodziłam w tą i z powrotem pod blokiem Michała. Miałam mu o tym wszystkim powiedzieć? Grr… Byłam 1)ciekła na siebie. Wyjęłam telefon i wykręciłam jego numer. Odebrał po trzecim sygnale.
-Halo? 0 Jego głos był ponury.
-Hej. – Przywitałam się nieśmiało.
-Cześć. Możesz mi powiedzieć dlaczego od prawie godziny, krążysz pod moim mieszkaniem? – Kurde. Zerknęłam do góry i zobaczyłam jego sylwetkę w oknie na trzecim piętrze. Cudownie.
-Ech… Chce z tobą pogadać. – Oznajmiłam nie spuszczając wzroku z okna.
-To czemu nie weszłaś? – Spytał miękko. Trochę mi ulżyło.
-Nie wiem… Po ostatnim nie byłam pewna czy…
-Paula – Zamilkł na chwilę i wziął głęboki wdech. – Wejdź na górę.
-Nie. Zejdź tu do mnie. Proszę. – Musiałam mieć opcje ucieczki.
-Dobrze. – Rozłączył się i zniknął z okna. Schowałam ręce wraz z telefonem do kieszeni skórzanej krótki. Czekając niecierpliwie, chodziłam w kółko. Po jakiś trzech minutach, otworzyły się drzwi. Michał miał na sobie szare spodnie od dresu i białą koszulkę, która opinała się na jego mięśniach.
-Nie chciałam tego! – Wypaliłam nim zdążył cokolwiek powiedzieć.
-Ale czego? – Westchnął i podszedł do mnie. Nie chciałam go dotykać póki mu wszystkiego nie powiem, dlatego cofnęłam się o krok. Na jego przystojnej twarzy zobaczyłam grymas bólu. Nie chciałam go zranić.
-To było głupie i… I – Zaczęłam się jąkać. – Nie planowałam tego. – Mówiłam bez składu i ładu. Dłonie zacisnęłam w pieści, ledwo powstrzymując się od płaczu. Nie miałam prawa płakać.
-Paula wykrztuś to z siebie.
-Całowałam się z Kamilem! – Krzyknęłam z rozpaczą. Wyglądał tak, jakbym go spoliczkowała. Ze zdziwienia otworzył szeroko usta, zamknął je i znów otworzył szepcząc:
-Co? – Cierpienie w jego oczach doprowadzało mnie do szału.
-Byłam pijana i smutna. Pokłóciłam się z Mią, a on się napatoczył i…  To nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Kocham ciebie. Nikogo więcej. I chciałabym żebyć poznał mnie tak naprawdę.  – Usta miał zaciśnięte w wąską kreskę.
-Nic do niego nie czujesz? –Wyszeptał. Mocno pokręciłam głową.
-Liczysz się tylko ty. – Przez chwilę stał wpatrując się we mnie, ale zaraz potem przełamał się i porwał mnie w ramiona – Przepraszam. – Wciągnął głośno powietrze, całując mnie w czoło.
-Nigdy więcej tego nie zrobisz, prawda? – Uśmiechnęłam się delikatnie przez łzy.
-Prawda.
-Kocham cie. – Wymruczał i musnął moje usta.
-Ja ciebie też. – Przyciągnął mnie jaszcze bliżej, otwierając wargami moje usta. Jak mogłam być taka głupia, by tak go traktować?
-Idziemy na górę? – Uśmiechnął się łobuzersko. – Nie ma rodziców. Razem z Mileną pojechali do babci.
-Długo ich nie będzie? – Spytałam, czując jak wsuwa dłonie pod moją bluzkę.
-Wystarczająco. –Zachichotałam, rozpływając się pod jego dotykiem.
-W takim razie nie ma na co czekać.
-Wiesz, jeżeli mamy się tak godzić, to powinniśmy częściej się kłócić.
-Na pewno! – Krzyknęłam z sarkazmem, uderzając go w ramie, ale wciąż się uśmiechając.
-Ach.. Nie dasz się przekonać?
-Nigdy.

Kamil

-Kamil! Wstawaj do jasnej cholery! –Słysząc natarczywy głos mamy, przekręciłem się tylko na drugi bok, zakrywając głowę poduszką. Miałem takiego kaca, że w tej chwili miałem ochotę tylko umrzeć. Drzwi do mojego pokoju otworzyły się z hukiem, ale na to także nie zareagowałem. – Nie żartuj sobie. Wstawaj! – Odrzuciłem poduszkę i spojrzałem na mamę. Stała w progu, opierając  jedną rękę na biodrze, rzucając mi wściekłe spojrzenie.
-Po co? – Wymamrotałem niewyraźnie, ze skrzywioną miną.
-Masz gościa. – Wyjaśniła. Podparłem się na łokciu i spojrzałem na nią podejrzliwie.
-Kogo? – Przez głowę przeszło mi, że to Mia, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Wczoraj dała mi to jasno do zrozumienia.
-Czy to ważne? Wstawaj. Ja wychodzę. – Zatrzasnęła za sobą drzwi, zostawiając mnie bez odpowiedzi. Z irytacją zwlekłem się z łóżka i wbiłem się w dresy. Z pochmurną miną zerknąłem w lustro i przeczesałem włosy palcami, ale nie wiele to dało, a nawet pogorszyło moją skomplikowaną fryzurę. Wyszedłem z pokoju i zlustrowałem spojrzeniem niewielki salon. Na zielonej, podstarzałej kanapie, która w ogóle tu nie pasowała siedziała rozpromieniona Lena, ale gdy mnie dostrzegła jej uśmiech trochę przygasł.
-Cześć. – Wydukała, skubiąc materiał kolorowej poduszki.
-Hej – Mój głos był chłodny, zdystansowany. – Napijesz się czegoś? – Pokiwała głową, wpatrując się we mnie dużymi błękitnymi oczami. Przeszedłem przez salon do kuchni, wciąż czując na sobie jej wzrok. Z lodówki wyjąłem dwie puszki piwa. Mama doskonale wiedziała czego będę potrzebował rano. Wróciłem do salonu i podałem jedną puszkę blondynce. Jej włosy były spięte w luźnego kucyka na czubku głowy. W tej fryzurze wyglądała uroczo.
-Dzięki. – Uśmiechnęła się delikatnie.
-Po co przyszłaś? – Spytałem, siadając w fotelu naprzeciwko. Nie patrzyłem na nią. Wzrok wlepiłem w puszkę w moich rękach.
-Pisała do mnie Paula. – Zakrztusiłem się łykiem piwa i zerknąłem na nią ze zdziwieniem.
-Od kiedy ze sobą gadacie? – Zbyła moje pytanie machnięciem ręki.
-Chciała żebym do ciebie zajrzała. – Parsknąłem cicho.
-Tak? A powiedziała ci, że wczoraj się całowaliśmy?– Tym razem to ona zaczęła się krztusić.
-Ten fakt pominęła. – Odchrząknęła.
-Ciekawe dlaczego? – Mruknąłem. – W takim razie czego nie pominęła?
-Kamil… - Urwała, spuszczając wzrok. –Powiedz co jest między tobą a Mią. – Dokończyła cicho.
-Nic. – Odpowiedziałem, krótko i chłodno.
-Co było? –oddech uwiązł mi w gardle. Na pewno jej tego nie powiem. Nie ma mowy.
-Niech ona ci powie– Wywróciła oczami z naburmuszoną miną.
-nie. Ty mi powiesz. Nie wyjdę stąd póki nie będę wszystkiego wiedziała.
-No to życzę ci miłego siedzenia… - Oznajmiłem, wstając, ale spiorunowała mnie wzrokiem i warknęła:
-Siadaj, kurwa. – Usiadłem. – A teraz mów.- W jej głosie nie dało się doszukać sprzeciwu. Głośno przełknąłem ślinę i odwróciłem wzrok.
-Powiedzmy, że ją wykorzystałem. – Szepnąłem.
-Szczegółu Kamil, szczegóły. – Zażądała. Wziąłem głęboki wdech. Chciałem wymazać to co się stało, ale wiedziałem, że nie ukryję przed nią tej żałosnej prawdy.
-Nakłoniłem ją do tego by poszło ze mną do łóżka, a potem wyśmiałem ją przy kumplach, mówiąc, że była kiepska, a ja chciałem ją tylko zaliczyć. Że to nic nie znaczyło! – Wypaliłem, ściskając mocniej puszkę. – Zadowolona? – Wbiłem w nią wściekłe spojrzenie. – Zamrugała kilka razy, przyswajając to sobie i w końcu spytała:
-Czemu to zrobiłeś?
-Byłem głupi. Chciałem się popisać przed kolegami., To co mówiłem, to były same kłamstwa.
-To był jej pierwszy raz? – Przytaknąłem. –Zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłeś?
-Wiem, wiem! Nie cofnę czasu!
-Wiesz, że to jaka teraz jest to przez ciebie? – Znieruchomiałem.
-Tak uważasz?
-To chyba jasne. – Pokręciłem głową.
-Myślałem, że to przez jej mamę – Zerknęła na mnie nie rozumiejąc. – O tym też ci nie powiedziała?
-Nie.
-Jej mama była uzależniona.  Przedawkowała, gdy M miała trzynaście lat. Były ze sobą naprawdę blisko. Po jej śmierci udawała twardą, choć wcześniej miała załamanie…
-I ty ją wykorzystałeś w tym czasie?
-To było tok później. Wszyscy myśleli, że się pozbierała.
-Ty kretynie. – Warknęła, posyłając w moją stronę błyskawice.
-Nie chciałem jej skrzywdzić.
-Kochałeś ją przynajmniej? – Zacisnąłem usta w wąską kreskę.
-Nadal ją kocham. W nocy, gdy pokłóciłaś się z Paulą przespaliśmy się ze sobą. Zakazała mi o tym mówić, ale ja tak dłużej nie mogę. Wariuję, gdy nie mogę jej dotknąć. Ona kompletnie pierdoli mi w głowie.
-Nie możesz z nią pogadać? – Szepnęła. W jej oczach dostrzegłem współczucie.
-Ona mnie nienawidzi Lena.
-Ale się z tobą przespała. – Skwitowała beztrosko.
-Była pijana i nie chce o tym nikomu powiedzieć.
-To czemu ty mi powiedziałeś?- Spojrzałem na nią, zaciskając dłonie w pięści.
-Bo jesteś moją przyjaciółką. Bo ci ufam.

Lena

To ciekawe, że problemy przyjaciół mogą bardziej skomplikować ci życie niż twoje własne. Zabolał mnie fakt, że takk mało i nich wszystkich wiem, ale to zmienię. Będziemy idealną paczką przyjaciół. Nawet, gdy czasem będziemy stać na krawędzi. Wyjęłam telefon i zaczęłam pisać SMS-a do Adriana.
Do: Adi:*
Widzimy się dzisiaj?;*
Nie czkając na odpowiedź, schowałam komórkę i zapukałam do drzwi, do domu Mii. Po chwili otworzył mi ej Kuba. Wyglądał na zmęczonego.  Jego czarne loczki były trochę przydługie, a pod brązowymi oczami widniały szare sińce.
-Hej. – Przywitałam się i ucałowałam jego szorstki od zarostu policzek.
-Cześć piękna. – Wpuścił mnie do środka, zamykając za mną cicho drzwi.
-Czarnula w domu? – Uśmiechnął się delikatnie i pokiwał głową.
-U siebie. –Ruszyłam w stronę schodów, ale złapał mnie za rękę i zmusił do zatrzymania się.
-Lena?
-Hę? – Spojrzałam na niego pytająco. W jego oczach czaił się dziwny smutek.
-Przyszłaś wszystko naprawić, prawda? – Przytuliłam go i wyszeptałam do ucha:
-Oczywiście. W końcu jestem blondynką, a my jesteśmy optymistkami, które ratują swoich przyjaciół. – Zachichotał i puścił mnie.
-Tak myślałem. Dziękuje. Nam wszystkim potrzebny jest ktoś taki, jak ty. Cieszę się, że pojawiłaś się w naszym życiu. – Ucieszyły mnie te słowa. Mrugnęłam do niego i wbiegłam na górę. Mia leżała na brzuchu, na łóżku, z papierosem w ustach, przeglądając jakieś kolorowe czasopisma. Wskoczyłam na lóżko i usiadłam na niej ze śmiechem.
-Cześć laseczko.
-Cześć blondyneczko. – Odwróciła  się na plecy i podała mi szluga.
-Co tam? – Spytałam, zaciągając się.
-Chyba ja o to powinnam się spytać. Jak było? Dziki seks w łazience, na kanapie, a może w kuchni? – Spojrzałam na nią wielkimi oczami.
-Jeżeli powiem, że w łóżku to wyjdę na lamusa? – Wybuchnęła śmiechem.
-Ty? Nigdy. – Z ulgą wstałam i wyrzuciłam filtr papierosa przez otwarte okno. Odwróciłam się w stronę przyjaciółki i spojrzałam na nią poważnie. Siedziała po turecku, wpatrując się we mnie z uśmiechem.
-M musimy pogadać. – Zacisnęła usta w wąską kreskę, a jej oczy przygasły.
-O czym?
-O nas. O tobie. O mnie.
-Co masz na myśli? – Usiadałam obok nie i złapałam ją za rękę. Zaczęła bawić się moimi palcami.
-Wszystko się trochę skomplikowało. – Zaczęłam.
-Trochę. – Spuściła wzrok, uśmiechając się blado.
-Proszę nie złość się, ale zmusiłam Kamila, by mi o wszystkim opowiedział. – Znieruchomiała.
-o wszystkim? – Nie wydawała się być wkurzona.
-O was. O twojej mamie. O ostatniej nocy. – Wzięła drżący oddech.
-I co w związku z ty?
-Czemu mi nie powiedziałaś? – Podniosła na mnie wzrok. W jej niemal czarnych oczach czaił się smutek.
-Łatwiej mi było, gdy nie wiedziałaś. Te historie nie są kolorowe, a ja wstydzę się tego wszystkiego. Przez to wszystko jestem innym człowiekiem, Nie chciałam żebyś zastanawiała się, jaka byłam wcześniej. – Szepnęła.
-Mia życie też nie jest kolorowe, ale jestem twoją przyjaciółką i kocham cie za to jaka jesteś a nie za to kim byłaś wcześniej. Pamiętaj o tym. – Skinęła głową. – Musimy naprawić kilka rzeczy.
-Nie wszystko da się naprawić. – Skwitowała na przekór mnie.
-Ale można większość. Wiesz czuje się trochę winna, że nie przyjaźnisz się z Paulą. Rozmawiałam z nią i opowiedziała mi, że już jej nie chcesz.
-Rozmawiałyście?
-Tak. – Cieszyłam się, ze Paula się do mnie odezwała mimo tego wszystkiego. Może było to spowodowane zmartwieniem o Kamila, ale to już było coś.
-To nie twoja wina. – Łatwo mówić. Westchnęłam i położyłam się na miękkich poduszkach,  Mia zrobiła to samo.
-Wiem, ale czuje się jakby była. Posłuchaj… Czy nie możemy przyjaźnić się we trzy?
-Paula raczej nie będzie chciała już mnie znać. – Oznajmiła cicho.
-Czemu?
-Bo potraktowałam ją jak śmiecia.
-Coś czuję, ze ci wybaczy. –Prychnęła.
-Bądźmy szczerzy, jestem suką i nikt nie chce mnie znać.
-Ja chce. I Adrian, a już na pewno Kamil. – Zaśmiała się kpiąco.
-Aż trudno w to uwierzyć.
-Przeprosisz ją? Pogodzicie się?
-Spróbuje. – Uśmiechnęłam się do siebie.
-Świetnie. Potem, zajmiesz się Kamilem.
-Nie. – Przekręciłam  się na bok, podpierając się na łokciu.
-On cie Kocha. Powiedział mi to. A po za tym widzę, jak na niego czasem patrzysz. Wiem, że chcesz mu wybaczyć. Nie ma więc dyskusji. Naprawicie to.
-Jesteś niemożliwa.
-Za to mnie kochasz.