czwartek, 11 września 2014

Rozdział 5


Mia


Za nim otworzyłam oczy, przeciągnęłam się rozkosznie. Wszystko mnie bolało i naprawdę nie wiele pamiętałam, ale do tego się już przyzwyczaiłam. Ze zdziwienie stwierdziłam, że jestem u siebie w pokoju. Kiedy wróciłam? Ogarnął mnie niewyjaśniony niepokój. Zbyt wiele luk w pamięci lekko mnie przerażało.
Wstałam z łóżka, krzywiąc się z bólu, stanęłam przed lustrem , znajdującym się w rogu pokoju. Z ledwością powstrzymałam krzyk przerażenia, widząc swoje odbicie. Całe moje ciało pokrywały sino fioletowe siniaki i liczne zadrapania. O Boże.  Co ja nawyrabiałam? Podniosłam swoją komórkę z podłogi i zerknęłam na wyświetlacz. Miałam kilkanaście niedobranych połączeń i SMS-ów. Odczytałam ostatnią wiadomość:
Od:Lena<3
Koniecznie do mnie zadzwoń! ;)

Uśmiechnęłam się szeroko. Wiedziałam co chce mi powiedzieć, ale skontaktowanie się z nią odłożyłam na później. Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać w niej czegoś luźnego. Nie miałam zamiaru dzisiaj wychodzić z domu. Chyba. Moje palce natknęły się na miękki materiał białej bluzy. Przyjrzałam się jej podejrzliwie. Na pewno nie była moja. Co robiła w mojej szafie? Ścisnęło mnie w żołądku, gdy uświadomiłam sobie, że należy do Kamila.  W głowie pojawiło mi się wspomnienie, gdy we czwórkę wracaliśmy z kina. Ja, Kamil, Adi i Paula. Było wtedy cholernie zimno, a ja miałam na sobie tylko cienką koszulkę. Kam zaoferował się, że pożyczy mi swoją bluzę. Nie oddałam mu jej. Wtedy była dla mnie zbyt cenna, a teraz w pierwszej chwili chciałam wrzucić ją z powrotem do szafy, ale po chwili postanowiłam ją jednak na siebie włożyć.  Mimo że leżała tu kilkanaście miesięcy, miałam wrażenie, że wciąż nim pachniała. Do oczu naleciały mi łzy ale szybko je otarłam. To co wczoraj zrobiłam. Co mu powiedziałam… Należało mu się. W jednej chwili otrząsnęłam się z przeszłości. Związałam włosy w kok i zeszłam na dół. Gdy dostrzegłam Kubę leżącego na kanapie, przytulającego się do jakieś brunetki, prawie padłam ze zdziwienia.
-Eee… Hej. –Przywitałam się, próbując zdusić śmiech. Oboje zerwali się do pozycji siedzącej, co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło.
-Wstałaś. – Skwitował Kuba. Nie wyglądał na zadowolonego.
-Jak widać. Nie mówiłeś, że masz dziewczynę. – Wskazałam na brunetkę. Była całkiem ładna. Duże zielone oczy i kręcone włosy, które kaskadą opadały na ramiona.
-Ty też o wszystkim mi nie mówisz. – Powiedział chłodno. – Nikol to Mia.
-Miła cie w końcu poznać. – Głos Nikol był słodki i sympatyczny.
-W końcu?
-Kuba wiele o tobie opowiadał. – Brat wstając, posłał mi zmieszane spojrzenie.
-Tak. Eee… Możemy pogadać? – Wzruszyłam ramionami.
-Chyba tak.
-Niki, poczekaj tu, okej? – Nie czekając na odpowiedź dziewczyny, pociągnął mnie w stronę kuchni. Zamknął za nami drzwi i spojrzał na mnie srogo.
-O co ci chodzi? – Spytała, wyjmując z lodówki sok.
-Co to kurwa wczoraj miało być?! – Warknął. Marszcząc brwi i upiłam łyk z kartonu, siadając przy stole.
-Nadal nie rozumiem. Ledwo pamiętam wczorajszy wieczór.
-No właśnie! –Wrzasnął, uderzając pięścią w stół. –Ty nigdy nie pamiętasz!
-Uspokój się!
-Nie M! Mam tego dość. Odświeżyć ci pamięć? – Spojrzał na mnie ze wściekłą miną. – Wyszłaś po kłótni z Kamilem bez słowa. Nie odbierałaś telefonu. Nie wiedziałem gdzie jesteś. Bałem się o ciebie. – Jego głos zadrżał. – Wróciłaś łaskawie o trzecie nad ranem, ledwo kontaktując. Byłaś cała posiniaczona i nie potrafiłaś mi powiedzieć co się stało, a ja nie mogłem zadzwonić ani na policje ani na pogotowie, bo byłaś naćpana! – Znieruchomiałam, głośno przełykając ślinę. Nigdy nie sądziłam, że Kuba kiedykolwiek się o mnie bał. – Mia rozumiem, że ciężko cipo śmierci mami i po tym co zrobił ci Kam, ale na litość boską minęło już kilka lat! Ja się pozbierałem, ty też musisz. Może nie możesz liczyć na ojca, ale masz mnie. – Chowając twarz w dłoniach, osunął się po drzwiach na podłogę. Ledwo mogłam oddychać. Kuba miał racje? W ten sposób próbowałam zagłuszyć ból? – M jeżeli znowu zobaczę, że bierzesz, odeśle cie na odwyk. Nie skończysz, jak mama. – Nie wytrzymałam i wybuchnęłam spazmatycznym płaczem. Kuba wstał i przytulił mnie.
-Przepraszam. – Wyszlochałam.
-Nie możesz zostawić mnie i ty. – Wyszeptał w moje włosy. – Tobie na to nie pozwolę. Pamiętaj.



Paula

Czułam się, jak najgorsza zdzira. Nigdy nie powinnam pocałować Kamila, ale też nie powinnam go odtrącić w ten sposób. Miałam kompletny mętlik w głowie. Chodziłam w tą i z powrotem pod blokiem Michała. Miałam mu o tym wszystkim powiedzieć? Grr… Byłam 1)ciekła na siebie. Wyjęłam telefon i wykręciłam jego numer. Odebrał po trzecim sygnale.
-Halo? 0 Jego głos był ponury.
-Hej. – Przywitałam się nieśmiało.
-Cześć. Możesz mi powiedzieć dlaczego od prawie godziny, krążysz pod moim mieszkaniem? – Kurde. Zerknęłam do góry i zobaczyłam jego sylwetkę w oknie na trzecim piętrze. Cudownie.
-Ech… Chce z tobą pogadać. – Oznajmiłam nie spuszczając wzroku z okna.
-To czemu nie weszłaś? – Spytał miękko. Trochę mi ulżyło.
-Nie wiem… Po ostatnim nie byłam pewna czy…
-Paula – Zamilkł na chwilę i wziął głęboki wdech. – Wejdź na górę.
-Nie. Zejdź tu do mnie. Proszę. – Musiałam mieć opcje ucieczki.
-Dobrze. – Rozłączył się i zniknął z okna. Schowałam ręce wraz z telefonem do kieszeni skórzanej krótki. Czekając niecierpliwie, chodziłam w kółko. Po jakiś trzech minutach, otworzyły się drzwi. Michał miał na sobie szare spodnie od dresu i białą koszulkę, która opinała się na jego mięśniach.
-Nie chciałam tego! – Wypaliłam nim zdążył cokolwiek powiedzieć.
-Ale czego? – Westchnął i podszedł do mnie. Nie chciałam go dotykać póki mu wszystkiego nie powiem, dlatego cofnęłam się o krok. Na jego przystojnej twarzy zobaczyłam grymas bólu. Nie chciałam go zranić.
-To było głupie i… I – Zaczęłam się jąkać. – Nie planowałam tego. – Mówiłam bez składu i ładu. Dłonie zacisnęłam w pieści, ledwo powstrzymując się od płaczu. Nie miałam prawa płakać.
-Paula wykrztuś to z siebie.
-Całowałam się z Kamilem! – Krzyknęłam z rozpaczą. Wyglądał tak, jakbym go spoliczkowała. Ze zdziwienia otworzył szeroko usta, zamknął je i znów otworzył szepcząc:
-Co? – Cierpienie w jego oczach doprowadzało mnie do szału.
-Byłam pijana i smutna. Pokłóciłam się z Mią, a on się napatoczył i…  To nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Kocham ciebie. Nikogo więcej. I chciałabym żebyć poznał mnie tak naprawdę.  – Usta miał zaciśnięte w wąską kreskę.
-Nic do niego nie czujesz? –Wyszeptał. Mocno pokręciłam głową.
-Liczysz się tylko ty. – Przez chwilę stał wpatrując się we mnie, ale zaraz potem przełamał się i porwał mnie w ramiona – Przepraszam. – Wciągnął głośno powietrze, całując mnie w czoło.
-Nigdy więcej tego nie zrobisz, prawda? – Uśmiechnęłam się delikatnie przez łzy.
-Prawda.
-Kocham cie. – Wymruczał i musnął moje usta.
-Ja ciebie też. – Przyciągnął mnie jaszcze bliżej, otwierając wargami moje usta. Jak mogłam być taka głupia, by tak go traktować?
-Idziemy na górę? – Uśmiechnął się łobuzersko. – Nie ma rodziców. Razem z Mileną pojechali do babci.
-Długo ich nie będzie? – Spytałam, czując jak wsuwa dłonie pod moją bluzkę.
-Wystarczająco. –Zachichotałam, rozpływając się pod jego dotykiem.
-W takim razie nie ma na co czekać.
-Wiesz, jeżeli mamy się tak godzić, to powinniśmy częściej się kłócić.
-Na pewno! – Krzyknęłam z sarkazmem, uderzając go w ramie, ale wciąż się uśmiechając.
-Ach.. Nie dasz się przekonać?
-Nigdy.

Kamil

-Kamil! Wstawaj do jasnej cholery! –Słysząc natarczywy głos mamy, przekręciłem się tylko na drugi bok, zakrywając głowę poduszką. Miałem takiego kaca, że w tej chwili miałem ochotę tylko umrzeć. Drzwi do mojego pokoju otworzyły się z hukiem, ale na to także nie zareagowałem. – Nie żartuj sobie. Wstawaj! – Odrzuciłem poduszkę i spojrzałem na mamę. Stała w progu, opierając  jedną rękę na biodrze, rzucając mi wściekłe spojrzenie.
-Po co? – Wymamrotałem niewyraźnie, ze skrzywioną miną.
-Masz gościa. – Wyjaśniła. Podparłem się na łokciu i spojrzałem na nią podejrzliwie.
-Kogo? – Przez głowę przeszło mi, że to Mia, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Wczoraj dała mi to jasno do zrozumienia.
-Czy to ważne? Wstawaj. Ja wychodzę. – Zatrzasnęła za sobą drzwi, zostawiając mnie bez odpowiedzi. Z irytacją zwlekłem się z łóżka i wbiłem się w dresy. Z pochmurną miną zerknąłem w lustro i przeczesałem włosy palcami, ale nie wiele to dało, a nawet pogorszyło moją skomplikowaną fryzurę. Wyszedłem z pokoju i zlustrowałem spojrzeniem niewielki salon. Na zielonej, podstarzałej kanapie, która w ogóle tu nie pasowała siedziała rozpromieniona Lena, ale gdy mnie dostrzegła jej uśmiech trochę przygasł.
-Cześć. – Wydukała, skubiąc materiał kolorowej poduszki.
-Hej – Mój głos był chłodny, zdystansowany. – Napijesz się czegoś? – Pokiwała głową, wpatrując się we mnie dużymi błękitnymi oczami. Przeszedłem przez salon do kuchni, wciąż czując na sobie jej wzrok. Z lodówki wyjąłem dwie puszki piwa. Mama doskonale wiedziała czego będę potrzebował rano. Wróciłem do salonu i podałem jedną puszkę blondynce. Jej włosy były spięte w luźnego kucyka na czubku głowy. W tej fryzurze wyglądała uroczo.
-Dzięki. – Uśmiechnęła się delikatnie.
-Po co przyszłaś? – Spytałem, siadając w fotelu naprzeciwko. Nie patrzyłem na nią. Wzrok wlepiłem w puszkę w moich rękach.
-Pisała do mnie Paula. – Zakrztusiłem się łykiem piwa i zerknąłem na nią ze zdziwieniem.
-Od kiedy ze sobą gadacie? – Zbyła moje pytanie machnięciem ręki.
-Chciała żebym do ciebie zajrzała. – Parsknąłem cicho.
-Tak? A powiedziała ci, że wczoraj się całowaliśmy?– Tym razem to ona zaczęła się krztusić.
-Ten fakt pominęła. – Odchrząknęła.
-Ciekawe dlaczego? – Mruknąłem. – W takim razie czego nie pominęła?
-Kamil… - Urwała, spuszczając wzrok. –Powiedz co jest między tobą a Mią. – Dokończyła cicho.
-Nic. – Odpowiedziałem, krótko i chłodno.
-Co było? –oddech uwiązł mi w gardle. Na pewno jej tego nie powiem. Nie ma mowy.
-Niech ona ci powie– Wywróciła oczami z naburmuszoną miną.
-nie. Ty mi powiesz. Nie wyjdę stąd póki nie będę wszystkiego wiedziała.
-No to życzę ci miłego siedzenia… - Oznajmiłem, wstając, ale spiorunowała mnie wzrokiem i warknęła:
-Siadaj, kurwa. – Usiadłem. – A teraz mów.- W jej głosie nie dało się doszukać sprzeciwu. Głośno przełknąłem ślinę i odwróciłem wzrok.
-Powiedzmy, że ją wykorzystałem. – Szepnąłem.
-Szczegółu Kamil, szczegóły. – Zażądała. Wziąłem głęboki wdech. Chciałem wymazać to co się stało, ale wiedziałem, że nie ukryję przed nią tej żałosnej prawdy.
-Nakłoniłem ją do tego by poszło ze mną do łóżka, a potem wyśmiałem ją przy kumplach, mówiąc, że była kiepska, a ja chciałem ją tylko zaliczyć. Że to nic nie znaczyło! – Wypaliłem, ściskając mocniej puszkę. – Zadowolona? – Wbiłem w nią wściekłe spojrzenie. – Zamrugała kilka razy, przyswajając to sobie i w końcu spytała:
-Czemu to zrobiłeś?
-Byłem głupi. Chciałem się popisać przed kolegami., To co mówiłem, to były same kłamstwa.
-To był jej pierwszy raz? – Przytaknąłem. –Zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłeś?
-Wiem, wiem! Nie cofnę czasu!
-Wiesz, że to jaka teraz jest to przez ciebie? – Znieruchomiałem.
-Tak uważasz?
-To chyba jasne. – Pokręciłem głową.
-Myślałem, że to przez jej mamę – Zerknęła na mnie nie rozumiejąc. – O tym też ci nie powiedziała?
-Nie.
-Jej mama była uzależniona.  Przedawkowała, gdy M miała trzynaście lat. Były ze sobą naprawdę blisko. Po jej śmierci udawała twardą, choć wcześniej miała załamanie…
-I ty ją wykorzystałeś w tym czasie?
-To było tok później. Wszyscy myśleli, że się pozbierała.
-Ty kretynie. – Warknęła, posyłając w moją stronę błyskawice.
-Nie chciałem jej skrzywdzić.
-Kochałeś ją przynajmniej? – Zacisnąłem usta w wąską kreskę.
-Nadal ją kocham. W nocy, gdy pokłóciłaś się z Paulą przespaliśmy się ze sobą. Zakazała mi o tym mówić, ale ja tak dłużej nie mogę. Wariuję, gdy nie mogę jej dotknąć. Ona kompletnie pierdoli mi w głowie.
-Nie możesz z nią pogadać? – Szepnęła. W jej oczach dostrzegłem współczucie.
-Ona mnie nienawidzi Lena.
-Ale się z tobą przespała. – Skwitowała beztrosko.
-Była pijana i nie chce o tym nikomu powiedzieć.
-To czemu ty mi powiedziałeś?- Spojrzałem na nią, zaciskając dłonie w pięści.
-Bo jesteś moją przyjaciółką. Bo ci ufam.

Lena

To ciekawe, że problemy przyjaciół mogą bardziej skomplikować ci życie niż twoje własne. Zabolał mnie fakt, że takk mało i nich wszystkich wiem, ale to zmienię. Będziemy idealną paczką przyjaciół. Nawet, gdy czasem będziemy stać na krawędzi. Wyjęłam telefon i zaczęłam pisać SMS-a do Adriana.
Do: Adi:*
Widzimy się dzisiaj?;*
Nie czkając na odpowiedź, schowałam komórkę i zapukałam do drzwi, do domu Mii. Po chwili otworzył mi ej Kuba. Wyglądał na zmęczonego.  Jego czarne loczki były trochę przydługie, a pod brązowymi oczami widniały szare sińce.
-Hej. – Przywitałam się i ucałowałam jego szorstki od zarostu policzek.
-Cześć piękna. – Wpuścił mnie do środka, zamykając za mną cicho drzwi.
-Czarnula w domu? – Uśmiechnął się delikatnie i pokiwał głową.
-U siebie. –Ruszyłam w stronę schodów, ale złapał mnie za rękę i zmusił do zatrzymania się.
-Lena?
-Hę? – Spojrzałam na niego pytająco. W jego oczach czaił się dziwny smutek.
-Przyszłaś wszystko naprawić, prawda? – Przytuliłam go i wyszeptałam do ucha:
-Oczywiście. W końcu jestem blondynką, a my jesteśmy optymistkami, które ratują swoich przyjaciół. – Zachichotał i puścił mnie.
-Tak myślałem. Dziękuje. Nam wszystkim potrzebny jest ktoś taki, jak ty. Cieszę się, że pojawiłaś się w naszym życiu. – Ucieszyły mnie te słowa. Mrugnęłam do niego i wbiegłam na górę. Mia leżała na brzuchu, na łóżku, z papierosem w ustach, przeglądając jakieś kolorowe czasopisma. Wskoczyłam na lóżko i usiadłam na niej ze śmiechem.
-Cześć laseczko.
-Cześć blondyneczko. – Odwróciła  się na plecy i podała mi szluga.
-Co tam? – Spytałam, zaciągając się.
-Chyba ja o to powinnam się spytać. Jak było? Dziki seks w łazience, na kanapie, a może w kuchni? – Spojrzałam na nią wielkimi oczami.
-Jeżeli powiem, że w łóżku to wyjdę na lamusa? – Wybuchnęła śmiechem.
-Ty? Nigdy. – Z ulgą wstałam i wyrzuciłam filtr papierosa przez otwarte okno. Odwróciłam się w stronę przyjaciółki i spojrzałam na nią poważnie. Siedziała po turecku, wpatrując się we mnie z uśmiechem.
-M musimy pogadać. – Zacisnęła usta w wąską kreskę, a jej oczy przygasły.
-O czym?
-O nas. O tobie. O mnie.
-Co masz na myśli? – Usiadałam obok nie i złapałam ją za rękę. Zaczęła bawić się moimi palcami.
-Wszystko się trochę skomplikowało. – Zaczęłam.
-Trochę. – Spuściła wzrok, uśmiechając się blado.
-Proszę nie złość się, ale zmusiłam Kamila, by mi o wszystkim opowiedział. – Znieruchomiała.
-o wszystkim? – Nie wydawała się być wkurzona.
-O was. O twojej mamie. O ostatniej nocy. – Wzięła drżący oddech.
-I co w związku z ty?
-Czemu mi nie powiedziałaś? – Podniosła na mnie wzrok. W jej niemal czarnych oczach czaił się smutek.
-Łatwiej mi było, gdy nie wiedziałaś. Te historie nie są kolorowe, a ja wstydzę się tego wszystkiego. Przez to wszystko jestem innym człowiekiem, Nie chciałam żebyś zastanawiała się, jaka byłam wcześniej. – Szepnęła.
-Mia życie też nie jest kolorowe, ale jestem twoją przyjaciółką i kocham cie za to jaka jesteś a nie za to kim byłaś wcześniej. Pamiętaj o tym. – Skinęła głową. – Musimy naprawić kilka rzeczy.
-Nie wszystko da się naprawić. – Skwitowała na przekór mnie.
-Ale można większość. Wiesz czuje się trochę winna, że nie przyjaźnisz się z Paulą. Rozmawiałam z nią i opowiedziała mi, że już jej nie chcesz.
-Rozmawiałyście?
-Tak. – Cieszyłam się, ze Paula się do mnie odezwała mimo tego wszystkiego. Może było to spowodowane zmartwieniem o Kamila, ale to już było coś.
-To nie twoja wina. – Łatwo mówić. Westchnęłam i położyłam się na miękkich poduszkach,  Mia zrobiła to samo.
-Wiem, ale czuje się jakby była. Posłuchaj… Czy nie możemy przyjaźnić się we trzy?
-Paula raczej nie będzie chciała już mnie znać. – Oznajmiła cicho.
-Czemu?
-Bo potraktowałam ją jak śmiecia.
-Coś czuję, ze ci wybaczy. –Prychnęła.
-Bądźmy szczerzy, jestem suką i nikt nie chce mnie znać.
-Ja chce. I Adrian, a już na pewno Kamil. – Zaśmiała się kpiąco.
-Aż trudno w to uwierzyć.
-Przeprosisz ją? Pogodzicie się?
-Spróbuje. – Uśmiechnęłam się do siebie.
-Świetnie. Potem, zajmiesz się Kamilem.
-Nie. – Przekręciłam  się na bok, podpierając się na łokciu.
-On cie Kocha. Powiedział mi to. A po za tym widzę, jak na niego czasem patrzysz. Wiem, że chcesz mu wybaczyć. Nie ma więc dyskusji. Naprawicie to.
-Jesteś niemożliwa.
-Za to mnie kochasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz