piątek, 10 października 2014

Rozdział 7





Kamil

Zamrugałem parę razy, będąc pewny, że tylko coś mi się przewidziało, ale nie. W łazience był Damian i drugi blondyn. Brat Leny przyciskał chłopaka do umywalki wpychając mu język do ust. Z ledwością powstrzymałem odruch wymiotny. Gdy Damian mnie dostrzegł, odskoczył od chłopaka wystraszoną miną, ocierając usta. Na jego twarzy malowało się istne przerażenie. Chłopak wciąż stał oparty o umywalkę to patrząc na mnie, to na Damiana.
-Skarbie, kto to? – Wychrypiał Blondyn.
-To… - Załkał Damian, ale nim zdążył dokończyć, trzasnąłem drzwiami. Zebrani na korytarzu: grupka roześmianych dziewczyn i dwóch chłopaków w tym jeden ledwie żywy, spojrzeli na mnie, ale szybko uciekli wzrokiem. Oparłem się ścianę próbując złapać głębszy oddech. Mimo, że cały alkohol jak za dotykiem czarodziejskie różdżki ze mnie wyparował, nadal szumiało mi w głowie. Drzwi otworzyły się i z łazienki wyszedł Damian. Miał grobową minę, ale starał się nie zdradzać swoich emocji, choć w jego  oczach igrał niepokój.
-Kamil nie możesz o tym nikomu powiedzieć. – Szepnął. Spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
-Żartujesz sobie? Lena wie? – Pokręcił przecząco głową, przełykając  głośno ślinę.
-Proszę…
-Stary jesteś gejem i uważasz, że nie powiem tego twojej siostrze, która jest moją najlepszą przyjaciółką?
-Nie musi wiedzieć. – Powiedział ostrzej. Wiedziałem czego się boi. Odrzucenia, a nie ma nic gorszego niż pogardliwy wzrok kogoś kogo kochasz.
-I tak się dowie.
-Może nie. – W jego głosie pobrzmiewała nadzieja.
-Nie bądź głupcem. – Ruszyłem w stronę pokoju Adriana. Dam sobie rękę uciąć, że właśnie tam teraz zabawia się z Lenką. Blondyn złapał mnie za ramie.
-Kamil… - Wyrwałem się.
-Nie ma nic gorszego w przyjaźni niż zatajanie czegoś. – Warknąłem i ruszyłem w stronę pokoju przyjaciela. Wszedłem do środka, próbując się nie roześmiać. Lena siedziała na Adrianie okrakiem w samym staniku. W pokoju paliła się tylko jedna nocna lampka, a dołu dochodziła stłumiona muzyka, a obok łóżka leżał mój plecak z zielskiem w środku, jeden skręt leżał na szafce nocnej. Chyba im się śpieszyło. Odchrząknąłem, a Lena z piskiem zakryła się kołdrą.
-Kamil Palancie!. – Chyba trochę wytrzeźwiała. Wyszczerzyłem się w szerokim uśmiechu.
-Musimy pogadać. – Oznajmiłem.
-Koniecznie teraz? – Wtrącił Adi.
-Tak –Mój głos zabrzmiał poważniej. – Na osobności Lena. Bez urazy stary. – Adrian uniósł ręce w geście kapitulacji i opadł ciężko na poduszki. – Zaraz ci ją zwrócę, chyba wytrzymasz chwilunie. – Powiedziałem szyderczo, ale blondyn pokazał mi tylko środkowy palec.
-Możesz chwilę zaczekać za drzwiami? – Zapytała zirytowana Lena.
-Jakbym nigdy cie nie widział bez koszulki.
-Wynocha! – Wywróciłem oczami i wyszedłem.

Lena

-Chryste – Zsunęłam się z Adriana na podłogę i wciągnęłam na siebie sukienkę, która leżała obok. – Czego on chce? – Byłam pijana, ujarana i wściełana maksa.  Co jest takie ważne, że musiał nam przerwać w takiej chwili?
-Przestań się złościć, możemy dokończyć za chwile . – Spojrzałam na niego zirytowana. Leżał z przymrużonymi oczami, z dłońmi pod głową.
-Ale ja nie chce czekać. – Rzuciłam i wyszłam. Kamil  stał oparty o ścianę, rozprostowywując i zaciskają dłonie w pięści. Wyglądał na mocno zdenerwowanego. Podeszłam do niego i chwyciłam go za ręce.
-Co się stało? – Spytałam, patrząc mu w oczy. Cała moja złość w tej chwili wyparowała. Zacisnął szczękę. Nie wiedział jak to z siebie wykrztusić. – Kamil?
-Wiesz, że twój brat jest gejem? – Wypalił i od razu się skrzywił.
-To jakiś głupi żart? – Puściłam go i cofnęłam się do tyłu. Nie było mi do śmiechu.
-Uwierz, chciałbym by to był żart. – Wyglądał poważnie.
-Kamil nie zmyślaj! – Zaczynałam się gotować od środka. Czarnowłosy wypuścił powietrze przez zaciśnięte zęby.
-Przed chwilą widziałem jak lizał się w łazience z jakimś chłopakiem. – Znieruchomiałam z szeroko otwartymi oczami. Tak trudno było mi uwierzyć w to co mówił Kamil. Tak trudno pojąć prawdę, która wydaje się niemożliwa.
-Gdzie on jest? –Wycedziłam, choć myślałam byłam daleko od Kamila.
-Był w łazience na górze, ale.. – Nie chciałam więcej słuchać. Niemalże biegiem ruszyłam w tamtą w stronę.  Huczało mi w głowie ze zdwojoną siłą. Chwyciłam za Klamkę, którą mocno pociągnęłam do siebie. W środku nie było Damiana, tylko jakaś dziewczyna siedząca na sedesie.
-Sory. – Wykrztusiłam robiąc się cała czerwona. Spuszczając wzrok powoli zamknęłam drzwi. Czy ludzie nie wiedzą do czego służy zamek? Wzięłam głęboki oddech i zbiegłam na dół. Przepychając się miedzy pół przytomnymi ludźmi, rozglądałam się dookoła szukając brata. Potykając się o czyjąś nogę z impetem wpadłam do kuchni, lądują na kolanach. Moich uszu dobiegł niemiły dźwięk rozdzierającego się materiału. Upokorzona podniosłam się na nogi. W kuchni były tylko trzy osoby… Chłopak, a może była to dziewczyna? W każdym bądź razie leżała pod stołem we własnych wymiocinach, na ten widok zrobiło mi się niedobrze.  Druga laska podpierając się o blat szafki kuchennej z półprzymkniętymi oczami, mruczała coś do siebie i Damian trzymający w ręku butelkę z piwem,  a w ustach papierosa. Rzadko widziałam go palącego. Posłałam mu groźne spojrzenie i zerknęłam na swoją sukienkę. Przez prawe udo szło niewielkie rozerwanie. Kurwa! A tak ją lubiłam.
-Czemu nic mi nie powiedziałeś? – Spytałam z wyrzutem. Prychnął, jakby nie mógł uwierzyć, że o to pytam i zaciągnął się. – Odpowiesz mi? – Podeszłam do niego, ale cofnął się.
-Żartujesz sobie?
-O co ci chodzi? – Mój głos brzmiał piskliwie.
-Odkąd się tu przeprowadziliśmy niezbyt wiele cie obchodzę. – Brzmiał szyderczo i chłodno.
-To ty zacząłeś się odsuwać. – To była prawda. To Damian zaczął pierwszy mieć tajemnice, to on mnie odtrącał.
-Znalazłaś sobie nowych przyjaciół. – Jego głos sprawił, że dostałam gęsiej skórki. Nigdy nie było tak źle pomiędzy nami.
-Ale… - Posłał mi zimne spojrzenie, a ja z sykiem wciągnęłam powietrze.
-Jestem gejem. Radze pogodzić ci się z prawdą. – Złapał ostatniego bucha, zgasił papierosa i wyszedł szybkim krokiem. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Czułam się… W sumie nie wiedziałam co czuje. Mój brat był gejem. Odpowiadało mi to?

Mia

Byłam wściekła, ale w sumie dlaczego? Przecież jak to Kamil cudownie ujął nie byliśmy razem, ale czułam się jakby znów złamał mi serce. A Paula po nim poprawiła. Źle ją traktowałam, ale nigdy nie pocałowałabym kogoś, kogo ona… Kocha. Ta myśl mnie przerażała. Przecież ja go nienawidziłam. Nie mogłam go kochać.
-M to nie tak… To był przypadek. – Z niedowierzaniem pokręciłam głową.
-Pocałowałaś go przypadkiem? Żartujesz sobie? – Mój głos drżał. Chciało mi się płakać. Ostatnio chyba zbyt często.
-Oboje byliśmy pijani.
-Ale i tak ci się podobało! – Krzyknęłam. Chciałam w coś uderzyć. Chyba przyszła po mnie karma. – Przyznaj, że tak jest… Widzę to w twoich oczach. Znam cie. Widzę, jak na niego teraz patrzysz.
-Zamknij się! Kocham Michała.
-Jedno nie wyklucza drugiego. – Stwierdziłam ostro.
-Przestań –Załkała. – Czemu musisz wszystkich wokół krzywdzić?! – Zmroziło mnie. Wiedziałam, że to co mówi jest prawdą. Krzywdziłam wszystkich wokół, ale to był kontr atak. Psychiczna samoobrona. Nie chciałam znów cierpieć. Byłam taka samolubna. Spojrzałam na nią przez łzy. Jej włosy były w nieładzie, po oczach było widać, że piła, a jej krwistoczerwone usta drżały. To była moja przyjaciółka, a ja ją raniłam, bo popełniła jeden błąd, ale nie umiałam inaczej. Chciałam do niej podejść, przytulić ja i powiedzieć: ‘’Trudno. On nie jest mój.’’ Ale zamiast tego wyszłam, trzaskając drzwiami. Kamil stał przed sypialnia Adriana, opierając się o ścianę. Gdy jego uszu dotarł hałas zamykanych drzwi, spojrzał w moją stronę, a moja dusza rozpadła się, jak stłuczone szkło. W jego cudownych oczach było tyle żalu i smutku, że ledwo wytrzymałam jego spojrzenie. Alkohol tańczył w mojej krwi, aż zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o drzwi, wciąż się w niego wpatrując się.  Otworzył usta, jakby chciał się zapytać czy wszystko okej, ale zrezygnował i z powrotem je zamknął. Po chwili zastanowienia chciał ruszyć w moją stronę, ale pokręciłam głową, chcąc go powstrzymać. Znieruchomiał i zacisnął usta w wąską kreskę.
-Przepraszam. – Wyszeptałam. Wyczytał to Zr uchu moich warg, a przez jego twarz przemknął cień złości. Za co przepraszałam? Za to, że go nienawidzę i kocham tak mocno, że aż boli. Za to, że nie potrafię mu wybaczyć, ale chce mieć go tylko dla siebie. Za to, że jestem taka głupia… Ale on nie mógł wiedzieć za co przepraszam. Z cichym westchnieniem żalu zbiegłam po schodach na dół. Miałam ochotę strzelić sobie w łeb, ale za miast tego chwyciłam do prawie do połowy pełną butelkę czystej, którą ktoś tak bezczelnie porzucił i usiadłam z dala od wszystkich w kącie między fotelem, a półką z książkami. Nigdy jeszcze nie czułam się tak samotnie w tłumie ludzi, jak w tej chwili. Chciałam zniknąć. Wpatrując się we wciąż dobrze bawiących się nastolatków, ludzi takich jak ja, nie przejmujących się niczym, zaczęłam wlewać w siebie zawartość butelki.

Paula

Chryste, czemu wszystko zawsze musiało się jebać? Czemu po prostu nie może być dobrze? Westchnęłam ciężko i położyłam się na łóżku, zapominając o chłopaku, który tam spał. Gdy pod plecami poczułam jego nogi, zerwałam się do góry. Chłopak podparł się na łokciach i wlepił we mnie zamglony wzrok.
-Gdzie jestem? – Spytał ziewając.
- W piekle kurwa. – Odpowiedziałam rozzłoszczona. Przymrużył oczy, wciąż na mnie patrząc.
-Zrobisz mi laskę? – Ze zdziwienia prawie się przewróciłam.
-Pojebało cie koleś? – Nie czekając na odpowiedz wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami. Rozejrzałam po korytarzu. Kamil siedział na schodach z twarzą ukrytą w dłoniach. Podeszłam do niego i usiadłam obok.
-Musiałam jej powiedzieć. – Zaczęłam cicho.
-Wiem. – Nie gniewasz się? – Spojrzał na mnie z niewyraźną miną.
-Nic do mnie nie czujesz, prawda? – Głośno przełknęłam ślinę.
-Kocham Michała.
-Nie o to pytam. – Drążył temat. Czułam się bezsilnie. Co miałam mu powiedzieć?
-Kamil… Nie wiem. – Znieruchomiał. Miałam wrażenie, że nawet przestał oddychać.
-Jesteśmy przyjaciółmi. – Wychrypiał.
-To nie tak – Cholera jasna! W co ja się pakuje? – Ten pocałunek podobał mi się, nawet bardzo, ale to nie jest to samo co czuje do Michała, rozumiesz? Podobało mi się na poziomie fizycznym. – Wziął drżący oddech.
-Paula… Dla mnie liczy się tylko Mia, nie chce się w nic pakować.
-Wiem. – Uśmiechnęłam się blado i chwyciłam go za rękę. – Wiem. – Czułam się rozdarta, bo tak naprawdę nie wiedziałam co czuje do Kamila. Może to było tylko złudzenie, a może coś głębszego, ale nie chciałam dowiedzieć się co to było. Podniosłam się do góry i zbiegłam na dół. Michał stał przy oknie przyglądając się dwóm obściskujmy się na wywróconej kanapie dziewczynom.
-Niezwykle ciekawy widok. – Zażartowałam i przytuliłam się do niego.
-Też tak sadzę. – Uśmiechnął się łobuzersko, patrząc na mnie. – I jak?
-Źle. – Nie miało sensu okłamywanie go.
-Bardzo? – Odgarnął włosy z mojego czoła.
-Tak. – Wtuliłam twarz w jego ramie.
-Chcesz wrócić do domu? – Zerknęłam na niego smutno.
-Nie chce ci psuć zabawy.
-Przestań. Równie dobrze mogę pobawić się z tobą. – Szepnął mi do ucha, sięgając ręką pod moją sukienkę. Przysunął mnie do ściany, zasłaniając mnie swoim ciałem.
-Widzę, że nieźle podziałały na ciebie te panienki. – Zaśmiał się i zaczął całować mnie po szyi.  Po chwili zaczęłam rozpływać się pod jego dotykiem.
-To co idziemy? – Zajęczałam mu do ucha, nie mogąc wykrztusić ani słowa. – Uznam to za ‘’tak’’.

Adrian

Czekając na Lenę byłem coraz bardziej zniecierpliwiony. Czego mógł chcieć od niej Kamil? Zwlekłem się z łóżka i ubrałem się. Miałem dość czekania. Wyszedłem z pokoju, ale nigdzie nie zauważyłem ani Leny, ani Kama. Zgrzytając zębami, zbiegłem na dół, ale blondynki nie było także w salonie, za to dostrzegłem siedzącą w kacie Mię. Podszedłem do niej i ukucnąłem naprzeciw czarnowłosej.
-Co tam mała? – Spojrzała na mnie pijanym wzrokiem i uśmiechnęła się leniwie.
-Zabawnie kręci mi się w głowie. – Uśmiechnąłem się do niej delikatnie i wyjąłem z jej rąk pustą butelkę po Finlandii.
-Gadałaś z Kamilem? – Kiwnęła głową. – I co?
-Całował się z Paula.
-Bez jaj. – Naprawdę byłem zdziwiony.
-No więc tak… Widocznie sobie na to zasłużyłam.
-Nie chrzań. – Uśmiechnęła się.
-Gdzie Lenka?
-Właśnie jej szukam. – Zadumała się na chwile, a potem jej twarz rozjaśniała.
-Powinieneś mi podziękować. – Spojrzałem na nią pytająco. PO czym znów bredziła? – No gdyby nie ten zakład to pewnie nadal byś jej nie zaliczył. – Zaśmiała się, a ja tylko wywróciłem oczami i stanąłem na proste nogi.
-Jaki zakład? – Usłyszałem za sobą cichy szept i odwróciłem się w stronę Leny.
-Co?
-O jakim zakładzie mówiła Mia? – Jej głos drżał. Nie kurwa, tylko nie teraz!
-To… To nic takiego. Nie przejmuj się tym. – Wyjaśniłem. Chciałem ją przytulić, ale odsunęła się.
-Założyłeś się z nią o to, że się ze mną prześpisz? Tylko o to ci chodziło?! – Zerknąłem na M szukając pomocy, ale ona już odpłynęła.
-Lenka źle to zrozumiałaś.
-Nie, świetnie rozumiem. – W jej oczach zebrały się łzy..
-Kochanie przestań. Dobrze wiesz, ze nie chodzi tylko o łóżko… Jesteś pijana… - Jak tylko wypowiedziałem te słowa od razu ich pożałowałem. W oczach Leny rozbłysła furia, a ja po chwili poczułem uderzenie na policzku.
-nie jestem Pijana. – Wycedziła przez zaciśnięte zęby. Zacisnąłem powieki, krzywiąc się z bólu. Miała cięta rękę.
-Daj mi wytłumaczyć.
-Spieprzaj. – Odwróciła się na pięcie i odeszła szybkim krokiem. No to zjebałem sprawę i to konkretnie.