wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 9




Mia

Byłam taka szczęśliwa, że miałam ochotę z skakać. Chyba nigdy wcześniej tak świetnie się nie czułam. Po rozmowie z dyrektorem wróciłam do domu. Byłam pewna, że nie usiedzę spokojnie na miejscu. Weszłam do środka zdziwiona, że drzwi są otwarte. Zrzuciłam buty i z torbą pomaszerowałam do salonu. Musiałam zbierać szczękę z podłogi, gdy zobaczyłam ojca półleżącego na kanapie z piwem w ręku.
-Co ty tu robisz? – Wypaliłam. Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Mógłbym zapytać się ciebie o to samo. – Jego brwi powędrowały do góry.
-Źle się czułam. – Skłamałam.
-Oczywiście. – Nie uwierzył mi.
-Teraz twoja kolej. – Zsunęłam torbę z ramienia i usiadłam w fotelu.
-Wziąłem sobie wolne. – Prychnęłam.
-Kłamiesz.
-Ty też skłamałaś. – Odpowiedział ze wzruszeniem ramion. Czułam się, jakbym przekomarzała się z kolegą, a nie rozmawiała z własnym ojcem.
-Jestem nastolatką. Ja mogę kłamać. – Ciągnęłam, widząc  na jego twarzy irytację.
-A ja jestem dorosły. Mogę więcej niż ty. – Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. Miałam ochotę go uderzyć.
-Boże tato! Powiedz co się stało. – Zaśmiał się.
-Od kiedy cie to interesuje? – Zabolało.
-Jakbyś nie zauważył niektóre rzeczy uległy zmianie. – Warknęłam. Wstałam i pobiegłam na górę. Kompletnie zrujnował mi humor. Rzuciłam się na łóżko o wyjęłam z kieszeni telefon. Miałam trzy smsy. Od: Kamila, Leny i Pauli.  Uśmiechnęłam się pod nosem. Zdziwił mnie SMS od Pauli. Od imprezy nie gadałyśmy, ale złość na nią dawno mi przeszła. Kliknęłam: Odpowiedz i wystukałam w klawiaturę telefonu:
‘’W domu. Wpadniesz?’’  i wysłałam to do przyjaciółek. Zerwałam się z łóżka i zeszłam na dół, nie patrząc na ojca wyjęłam z torebki portfel, założyłam buty i wyszłam. Moim celem oczywiście był sklep. Znajdował się na końcu ulicy, więc dojście do niego zajęło mi chwilkę. Kupiłam sześć Królewskich, paczkę LM-ów linków, gumy do żucia, cole i sok pomarańczowy. Sprzedawczyni znała mnie na tyle dobrze, że nie sprawiała nigdy większych problemów. Gdy wróciłam do domu, zadzwoniłam do Kamila. Odebrał po trzecim sygnale.
-Gdzie jesteś? – W jego głosie brzmiała panika.
-W domu. Nie chciało mi się siedzieć w tej budzie. – Wyjaśniłam zwięźle.
-Spotkamy się wieczorem?
-Przychodzą do mnie dziewczyny.
-I będą u ciebie spały?- Zamruczał.
-Napiszę ci jak pójdą.
-Kocham cie.
-Wiem. Do zobaczenia. – Nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się.

Paula

Po szkole wróciłam do domu. Chciałam chwile odpocząć i ogarnąć się za nim pójdę do Mii. Mamy nie było w domu  o tej porze jest zapewne w pracy. Poszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki cole. Na stole leżała poczta, więc zaczęłam ją przeglądać. Jeden z listów był zaadresowany do mnie. Odstawiłam nietkniętą cole i rozerwałam kopertę.  W środku znajdowało się zaproszenie. Na ślub. Mojego ojca. Mało nie zakrztusiłam się własną śliną. Ostatnio nic o tym nie wspominał. Oczywiście wiedziałam, że ma narzeczoną. Monika. Wprost przepadałam za tą uroczą kobietą. Gdy tylko ją widziałam miałam ochotę walnąć ją w twarz. Najlepiej patelnia. Nie chciałam iść na ich ślub. Otworzyłam szafkę, w której stał kosz i wyrzuciłam kopertę wraz z zaproszeniem. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Wyszperałam z torebki telefon i wybrałam numer Michała.
-Co tam myszko?
-Nie zgadniesz co właśnie dostałam.
-Dawaj.
-Zaproszenie na ślub.
-Czyj? – Spytał zdziwiony. Miałam chęć palnąć go w głowę.
-Mojego ojca! Pacanie.
-Och… Pójdziesz? – Westchnęłam.
-Nie.
-Jesteś pewna?
-Tak.
-Będzie mu przykro. – Wywróciłam oczami.
-Mi też było przykro, gdy nie pojawiał się nie moich urodzinach. – Stwierdziłam smutno.
-No tak. To twoja decyzja skarbie.
-Wiem.
-Wpadniesz na kolację?
-Zobaczymy.
-Ok. Kocham cie.
-Ja ciebie też. – Wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Czułam się dziwnie. Na pewno nie byłam gotowa na małżeństwo ojca. Ze skwaszoną miną poszłam do swojego pokoju. Spódniczkę zmieniłam na jeansy. Włosy upięłam spinką i poprawiłam makijaż. Napisałam Mii, że niedługo wpadnę i wsunęłam na nogi czarne conversy.  Schowałam telefon i klucze do torebki. Wyszłam.

Lena

- Nie możesz jej olać? – Wymruczał mi do ucha Adrian. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Nie – Zżędła mu mina. – Ale…
-Ale co? – Jego brwi powędrowały do góry.
-No wiesz… - Zaczęłam bawić się jego palcami.
-No nie wiem. – Spojrzałam mu w oczy.
-Mogę powiedzieć mamie, że będę u niej nocować. – Wyszeptałam obiecująco. Jego brwi uniosły się jeszcze trochę.
-Brzmi kusząco. – Skubnął płatek mojego ucha.
-Czyli zgadzasz się na taki układ? – Uśmiechnął się szeroko.
-Będę czekał. – Pocałował mnie w usta, musnął palcami mój policzek i odszedł. Patrzyłam za nim jeszcze przez chwilę z uśmiechem od ucha do ucha, aż wreszcie, gdy zniknął z pola mojego wiedzenia, weszłam do domu.
-Mamo?! – Krzyknęłam zdejmując buty.
-Jestem u siebie! – Odkrzyknęła. Poszłam do sypialni rodziców, zahaczając po drodze o lodówkę, z której wyciągnęłam jogurt.
-Hej. – Przywitałam się, odrywając wieczko od kubeczka.
-Cześć skarbie.- Odpowiedziała zasapana. Właśnie zmieniała pościel. – Zaraz będzie obiad.  – Oznajmiła, patrząc jak pije jogurt.
-Idę do Mii, u niej zjem. – Jej mina trochę skwaśniała. – Mogę u niej spać? – Spytałam robiąc niewinne oczka.
-Jest czwartek. Jutro szkoła. – Stały argument.
-Wiem, wiem, ale obiecuje, że na pewno wstanę rano i nawet się nie spóźnię. – Spojrzała na mnie surowo.
-Nie możecie tego przełożyć na jutro? – Uśmiechnęłam się z zakłopotaniem.
-Nie za bardzo. – Zmierzyła mnie wzrokiem i z niechęcią pokręciła głową.
-Możesz. – Westchnęła.
-Dziękuje! – Podbiegłam do niej i pocałowałam ją w policzek. – To ja lecę! – Zaczęła coś marudzić, ale jej nie słuchałam. Wbiegłam na górę, wpakowałam do torby ubrania i książki na jutro i popędziłam do Mii. Gdyby rodzicie wiedzieli co wyrabiam po za domem, pewnie zamknęliby mnie w piwnicy.

-Cześć Misiaku! – Wpadłam uradowana do pokoju przyjaciółki. Mia siedziała na łóżku zagrzebana w brudnych wacikach i jakiś magazynach, malując paznokcie. Nie miała makijażu, a włosy miała spięte w kok i wyglądała naprawdę uroczo.
-Cześć piękna! – Usiadłam obok niej i cmoknęłam ją w policzek. Spojrzałam na jej paznokcie. Były pomalowane na wściekły róż.
-Podobają ci się? – Przystawiła prawą dłoń do moje twarzy, prawie wkładając mi palce do oczu.
-Śliczne. – Powiedziałam szczerze. – Uśmiechnęła się szeroko.
-Jesteś szczęśliwa, więc mam rozumieć, że pogodziłaś się z Adim. – Spojrzała na mnie pytająco, a ja mogłam tylko się uśmiechnąć. – Tak myślałam. – Zaśmiała się.
-No właśnie… Mam do ciebie prośbę. – Zaczęłam nieśmiało.
-Dawaj. – Zachęcała, nakładając kolejną warstwę lakieru.
-Mogę u ciebie spać, ale tak naprawdę spać u Adiego? – Zerknęła na mnie.
-Haha seks na zgodę i to mi się podoba! – Skarciłam ją wzrokiem.
-Nie będziemy uprawiać seksu. – Wyjaśniłam.
-Sama w to nie wierzysz.
-No dobra masz racje. – Wybuchnęła śmiechem.
-Moja krew.
-Czyli zgadzasz się?
-Żeby być twoim alibi? Oczywiście. – Przytuliłam ją mocno.
-M co twój ojciec robi w salonie? – W pokoju pojawiła się Paula. Jeszcze nie byłyśmy przyjaciółkami, ale chyba byłyśmy na dobrej drodze. –O, hej Lena.
-Hej. – Odpowiedziałam, puszczając Mię.
-Nie wiem. Nie chciał mi powiedzieć. – Wyjaśniła czarnowłosa z lekkim wzruszeniem ramion.
-Dziwne. – Skwitowała Paula, siadając naprzeciw nas.
-Jego sprawa. Pod łóżkiem leżą piwa. – Z uśmiechem schyliłam się i wyciągnęłam spod łóżka sześć Królewskich i dałam każdej po jednym, odkładając resztę na łóżko.
-No więc czemu nie było cie w szkole? – Spytałam upijając łyk z butelki. Na jej policzkach pojawił się rumieniec. Coś było nie tak. Paula chyba też to zauważyła, bo spojrzała na mnie pytająco.
-Wprawdzie to byłam.
-Jak to?
-Na pierwszej lekcji. Tak jakby. – Wpatrzona była  w swoje paznokcie, uśmiechając się tajemniczo.
-Mów dalej. – Ponaglałam.
-No więc przyszłam trochę spóźniona i spotkałam Kamila…
-O nie… - Wymamrotała cicho Paula, ale M nie zareagowała tylko ciągnęła dalej.
-No i trochę pogadaliśmy – Zerknęłam na nią znacząco – I trochę się całowaliśmy. – Dodała nieśmiało, a moje oczy prawie wyskoczyły z orbity.
-Co chcesz przez to powiedzieć? – Spytałam naprawdę ciekawa.
-Że chyba jesteśmy razem. – Spojrzała na nas z uśmiechem.
-Nie gadaj. – Wypaliła Paula.
-No cóż… Uważacie, że to dobry pomysł?
-Najlepszy! – Krzyknęłam i rzuciłam się na nią ze śmiechem.

Adrian

-Możesz przestać ciągle zerkać na ten telefon? – Ostry ton mamy wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałem na nią z urażoną miną.
-Przeszkadza ci to? – Spytałem, wygodniej rozsiadając się w fotelu. Jej mina mówiła wszystko.
Pochmurnie przewróciła kolejną stronę jakiegoś magazynu.
-Nie masz co robić?
-Przeszkadzam ci? – Na moich ustach rozciągnął się złośliwy uśmieszek.
-W ogóle.  – Jej głos przesycony był sarkazmem.
-Powinnaś się cieszyć, że spędzamy razem trochę czasu. No wiesz zacieśniamy rodzinne więzy. – Spojrzała na mnie z nad gazety wzrokiem mówiącym:’’ Zwariowałeś’’. – No co?! Już się nie odzywam. – Zauważyłem, że wznosi oczy do góry. Uwielbiałem ją denerwować. Gdy rozległo się pukanie do drzwi, zerwałem się z fotela i niemal do nich pobiegłem.
-Cześć przystojniaku. – w oczach Leny tańczyły iskierki rozbawienia.
-Witaj piękna. – Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Po chwili odsunęła się , chwyciła mnie za rękę i wciągnęła do środka. Zatrzymałyśmy się w salonie. Gdy Lena dostrzegła moją mamę, oblała się rumieńcem i wydukała ciche:  ‘’dzień dobry’’.
-Lena – Brwi mamy powędrowały do góry. – Witaj. Adrian nie mówiłeś, że wpadnie twoja… Koleżanka.
-To moja dziewczyna mamo. – Upomniałem ją. Na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
-Jak uważasz. – Jej głos był oschły.
-Ma pani coś przeciwko? – Wypaliła Lena. Zerknąłem na nią ze zdziwieniem, zresztą mama też.
-Oczywiście, że… Nie. – To było najbardziej oczywiste kłamstwo jakie w życiu słyszałem.
-To dobrze. – Lena widocznie także zauważyła, że mama kłamała, bo uśmiechnęła się złośliwie. Kocham tą dziewczynę.
-Zamówcie sobie coś do jedzenia, będę musiała skoczyć do biura, więc nie będę gotować obiadu.
-Jasne. – Wzruszyłem ramionami i poszliśmy do mnie.
-Twoja mama mnie nie znosi. – Skwitowała Lena, rozkładając się na łóżku.
-Może odrobinę. – Położyłem się obok, uśmiechając się niewinnie.
-Nie rozumiem czemu mnie nie lubi. – Spojrzała na mnie z zamyśloną miną. Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem.
-Też tego nie rozumiem. Jesteś taka słodka, urocza, kochana, miła, zabawna…
-Już dość, dość. – Uciszyła mnie w połowie zdania.
-Nie lubisz słuchać jaka jesteś wspaniała? – Uśmiechnęła się szeroko i musnęła mój policzek.
-Lubię, ale bez p[przesady. Jeszcze popadnę w samo zachwyt.
-O nie! Tego bym nie zniósł.  – Zaśmiała się uroczo i zaczęła bawić się moją ręką.
-No właśnie. – Przez chwile milczała.
-O czym myślisz? – Zagaiłem.
-Mia i Kamil są razem. – Oznajmiła.
-Wiem. Podparła się na łokciu i spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Wiedziałeś i nie powiedziałeś? – Spytała zdziwiona.
-Dałem szanse  Mia. – Wyjaśniłem z miną niewiniątka.
-Jasne, jasne. – Położyła głowę na moim brzuchu. – Teraz jest idealnie, co? – Jej głos brzmiał smutno.
-Jak to?
-No ty i ja jesteśmy razem. Mia z Kamile, a Paula z Michałem. I na dodatek wszyscy się przyjaźnimy. Możemy chodzić na potrójne randki i nie musimy się niczym przejmować. Po prostu jest dobrze. – Pogłaskałem ją po głowie.
-Więc dlaczego mówisz o tym tak, jakby to była największa tragedia?
-Bo zastanawiam się, jak to długo potrwa. – Szepnęła.

Mia

Napisałam SMS-a do Kamila, że dziewczyny już poszły i zbiegłam na dół, ale ojca już nie było w salonie. Z powrotem podreptałam na górę i cicho zastukałam do jego sypialni. Nie czekając na zaproszenie, wtargnęłam do środka. Tata siedział w fotelu, ulubionym fotelu mamy z książką na kolanach.
-Co robisz? – Spytałam , podchodząc bliżej. Książka okazała się być albumem.
-Wspominam. – Nawet na mnie nie spojrzałam Wpatrzony był w zdjęcia. Zerknęłam mu przez ramię. Oglądał zdjęcia mamy.
-Tęsknie za nią. – Szepnęłam.
-Ja też.
-Była taka piękna. – Westchnęłam, zerkając na jedno ze zdjęć. Mówiłam szczerze. Mama była prześliczna. Miała długie, ciemne, kręcone włosy, których nigdy nie spinała. Lubiłam się nimi bawić. Jej blada skóra idealna, zawsze lekko zaróżowiona, kontrastowała z dużymi piwnymi oczami.
-Zawsze chciałam być taka jak ona. – Tata chwycił mnie za rękę.
-Skarbie, nikt nie przypomina mi jej bardziej niż ty. – Uśmiechnęłam się blado.
-Kuba jest do niej bardziej podobny. – Pokręcił delikatnie głową.
-Tylko ci się tak zdaje.
-Wyrzucili cie z pracy? – Spytałam zatroskanym głosem, byle by zmienić temat. Tata zaśmiał się cicho.
-Kochanie to moja firma,. Sam musiałbym się z niej wyrzucić. – Uśmiechnęłam się rozbawiona.
-To co robisz w domu?
-Dziś byłaby nasza dwudziesta rocznica ślubu. – Wyznał smutno.
-Och. Zapomniałam.
-Chciałem ten dzień spędzić w domu, tam gdzie mama spędzała najwięcej czasu. Mieć chwilę na wspominanie… - Chciało mi się płakać. On tak bardzo ją kochał.
-Rozumiem. – Szepnęłam.
-Wychodzisz gdzieś?
-Nie – Pokręciłam głową. –Kamil zaraz przyjdzie.
-jesteście razem?– Spytał zdziwiony.
-Chyba tak. – Pocałowałam go w policzek.  – Zamiast być pracoholikiem może pójdziesz od czasu do czasu na randkę, co? – Zaproponowałam kierując się do wyjścia.
-nie wiem czy jestem gotowy. – Zerknął na zdjęcia.
-Tato ja też ją kocham, ale musisz iść dalej. – Posłałam mu jeszcze jeden blady uśmiech i zamknęłam za sobą drzwi. Czułam się rozbita. Jedyne czego teraz pragnęłam to znaleźć się w ciepłych ramionach mamy. Choć na chwilkę.

Kamil

-Co ty tu robisz stary? – Usłyszałem za plecami głos Kuby, gdy właśnie miałem zapukać do drzwi. Odwróciłem się w jego stronę i z zakłopotaniem przeczesałem włosy.
-Przyszedłem do Mii. – Wyjaśniłem. Zerknął na mnie podejrzliwie.
-Jesteś pewien, że będzie chciała z Tobą gadać? – Chciałem powiedzieć nie tylko gadać, ale ugryzłem się w język.
-Tak. Umówiliśmy się. – Podszedł do drzwi, otworzył je i wpuścił mnie do środka.
-Serio? – Spytał z niedowierzaniem.
-No tak.
-Czy ja o czymś nie wiem?
-Pogodziliśmy się. – wyjaśniłem.
-Wow – Ściągnął buty –No to gratulacje stary. – Poklepał mnie po ramieniu. – Zrób jej krzywkę, a masz wpierdol.
-Wiem, wiem. Aż za dobrze pamiętam poprzedni. – Zaśmiałem się i wbiegłem na górę. Bez pukania wszedłem do pokoju Mii. Czarnowłosa leżała na łóżku, plecami do mnie, przytulając się do poduszki.
-Cześć maleńka. – Szepnąłem jej do ucha, kładąc się obok. Odwróciła się w moją stronę. Miała czerwone oczy i mokre policzki. – Płakałaś? – Z niepokojem starłem kciukiem wielkie krople.
-Nie rozumiem czemu to sobie zrobiła. – Wychrypiała. – Czemu zrobiła to nam?
-Mówisz i mamie?
-Zawsze chodziła uśmiechnięta, sprawiała wrażenie szczęśliwej. Zawsze mówiłam się, że jak dorosnę będę taka jak ona… Poniekąd jestem. – Ostatnie słowa dodała szeptem.
-Skarbie o czym ty mówisz?
-Wiesz pierwszy raz spróbowałam, bo chciałam wiedzieć, jak smakuje to co ją Zabiło. Wystraszyłam się, bo kompletnie straciłam kontrole nad sobą i nie widziałam w tym nic fajnego, ale potem, gdy ty… Gdy się pokłóciliśmy czułam się tak źle, że wydawało mi się, że jeżeli wezmę poczuje się lepiej. I poczułam.
-Chcesz mi powiedzieć, że bierzesz?
-Spojrzała na mnie wielkimi oczami.
-Zawsze, gdy jest mi źle.
-Mia. – Szept, który wydostał się z moich ust brzmiał żałośnie.
-Kamil, jak chyba nie chce skończyć jak ona. – To była prośba.
-Myszko – Przytuliłem ją do siebie. – Pomogę ci jeżeli chcesz.
-Tata też starał się jej pomóc. – Załkała.
-Mia twoja mama nie chciała tej pomocy.
-Nie rozumiem czemu. Tak bardzo ją kochałam Spędzała każda wolną chwilą ze mną i Kubą. Czego jej brakowała do szczęścia? – Czułem jej ból.
-Nie wiem M. Ja też pamiętam ją uśmiechniętą, ale może coś ją przerosło… Ale ja nie pozwolę c na to byś kiedykolwiek się poddała. – Zerknęła na mnie załzawionymi oczami.
-Nigdy?
-Nigdy.
-Kocham cie. – Szepnęła.

Paula

-Część brzdącu. – Przywitałam się z Mileną, która wpuściła mnie do środka.
-Paula! Dawno cie nie było . – Przytuliła mnie z szerokim uśmiechem.
-Wiem, wiem.
-Choć. – Pociągnęła mnie za sobą w stronę salonu.
-Dzień dobry! – Rzuciłam w stronę mamy Michała, która krzątała się po małej kuchni.
-O Paula! Hej. – Pomachała mi i zaczęła odlewać makaron. – Co tam u ciebie?
-A dobrze. W sumie teraz jest lepiej niż kiedykolwiek. – Skwitowałam, siadając na kanapie.
-Zagrasz ze mną w chińczyka? – Zapytała Milena, patrząc na mnie błagalnie. Była bardzo podobna do Michała. Różniły ich tylko oczy, jak on miał zielone, jej były brązowe. Mimo, że miała tylko osiem lat była niezwykle uparta i czas bardziej wygadana niż ktokolwiek kogo znam.
-Jasne. – Uciesznie, zaczęła rozkładać plansze.
-Michaś zaraz będzie. Musiałam wysłać go do sklepu. – Wyjaśniła pani Kamińska.
-Spoko. – Mama Michała była bardzo potulną osobą i bardzo nadopiekuńcza matką, ale to ona rządziła w domu.
-Ty zaczynasz. – Oznajmiła Milena i podała mi kości. Z lekkim uśmiechem potrząsnęłam nimi i wyrzuciłam jedenaście oczek.
-Wróciłem! Może ktoś mi pomoże? – Od wejścia dotarł do nas głos Michała. Ze śmiechem wstałam i ruszyłam do niego z pomocą. Stał przy drzwiach, obładowany zakupami, próbując zdjąć buty. Spojrzał na mnie zirytowaną mina, ale zaraz się uśmiechnął.
-Myślałem, że nie przyjdziesz. – Wzruszyłam ramionami, biorąc od niego jedną z toreb.
-Znalazłam trochę czasu.  –Cmoknęłam go w policzek i zaniosłam zakupy do kuchni. Kinga –mama Machała spojrzała  na mnie z wdzięcznością a potem przeniosła wzrok na Michała.
-Miałeś kupić tylko cukier. – Chłopak uśmiechnął się niewinnie.
-No cóż było kilka rzeczy na promocji, więc akurat… Pomyślałem, ze się przydadzą. – Wyjaśnił przytulając mnie, bądź robią ze mnie  swoją tarcze.
-Kilka? – Ożywiony pokiwał głową. – Nigdy więcej nie puszcze ci do sklepu.
-Pff. Człowiek chce dobrze, a i tak wychodzi źle. – Powiedział z naburmuszoną miną.
-Dobra, dobra. Siadajcie do stołu. Bartek! Kolacja.


-Moja mam lubi cie chyba bardziej niż mnie. – Stwierdził zielonooki. Zawiesiłam ręce na jego szyi i spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Nie ma co się dziwić. – Zażartowałam
-Jędza z ciebie. – Szepnął i pocałował mnie w usta.
-Czasem mógłbyś nazwać mnie jakoś milej.
-Hmmm… Nie. Jędza do ciebie pasuje. – Wywróciłam oczami ze śmiechem.
-A z ciebie łajdak!. – Odgarnął włosy z mojej twarzy.
-Widzisz, jak do siebie pasujemy.
-Taa – Musnęłam jego policzek.-A teraz spadaj.– Powiedziała i go puściłam.
-Tak kochanie, też cie kocham. -  Poczochrał mi włosy i odszedł, machając.  Z szerokim uśmiechem pokazałam mu środkowy palec i krzyknęłam: Kocham cie! I weszłam do domu. W salonie cicho grał telewizor. Mama siedziała na kanapie z kieliszkiem czerwonego wina w jednym reku, a zaproszeniem ojca w drugim.
-Mamo? – Zerknęła na mnie, zauważyłam, że plączę. – Och mamo. – Usiadłam obok niej i mocno ją przytuliłam.



Wesołych i radosnych świat, a także udanego i pijanego sylwestra moi kochani! ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz